– Janowi Pawłowi II-mu
odpychałeś ciemności dłońmi
dwa białe gołębie nad ranem
wyfrunęły z okna jak ikony
z Arki w cztery strony świata
była to chwila natury –wykwit
tej ruchomej bieli bliższy był
ołów mroku wchodzący w nią
szybciej niż drzazga w palec
serdeczny błogosławieniem
życzący nam wszystkim
w potopie chaos
szukałeś ostatniej twarzy
we wnętrzu cudzej łzy On
pisał o tym wędrowiec
po Nepalu osiadłwszy
na kamiennych kręgach
Jaćwingów
– – – – – – – – –
i stało się ŻE wtedy
była to inna pora roku
i stało się z tajemnicy To
co rozrzucone na śniegu
pomarańcze niedorzeczność
huczący mróz z paleniska i
rozkędzierzawiło się słońce
cielne słońce za oceanem
właśnie w nagłej wiadomości
płonęła Europa i zaczęło się
COŚ pomiędzy herezją a
światłem które nie kłamie
a powala skutecznie tylko
cienie i podnosi na nowo
rzecz człowieczą od
krasnala