ten Nieznany Plac w dalekiej Hiszpanii
dał wtedy mi poczucie wieczności – łuki
jeszcze ruchome po arabach syte kafelki
w słońcu z rogami ludzie jak na arenie
– Plac Pomiędzy aktami turystów i jeden
bez kurtyny głos lamentacji pośród gołębi
jak pamiętam wtedy cały świat łączył się
nad placem ze szczerym niebem – – – –
a ja stałem jakby na rogu ogromnego
byka miasta? – Marzyłem bezimienny
bez odwagi w ogromnym oknie dnia
o tobie Któraś urodziła się w mej głowie
czekałem cały sobą w bez czasie czas
na ciebie nieznaną daleką bezsenną
jak na fontannę ten plac dał mi wtedy
czucie wieczności – woda była zmęczona
psy na fontannie pilnowały wyły do rzeźb
KTÓRE miały utracone nosy i palce u rąk
TY pewnie gdzieś jesteś choć nie ma
ciebie a jesteś tą przepiękną chwilą
na której wciąż daruję samotność