CZY PRZEMIJA? – O tomiku wierszy Julii Hartwig pt. „Przemija postać świata”

Jeszcze jest czas ,żeby dosięgnąć tomu poezji JULII HARTWIG pt. „Przemija postać świata” . Jeszcze jest czas, choćby pół miesiąca , później godzina, chwila, zanim nie zacznie się nowa era…Zepchnięta naszym pędem epoka oddali się w przepaść kosmosu, jak porzucona stacja kosmiczna, wykorzystana do ostatniego okrążenia, wykorzystana i porzucona na stos otchłani.
„Przemija postać świata” to książka , jedna z wielu , które powstają „na przełomie”. Julia Hartwig uległa pokusie napisania swoistej dygresji poetyckich upostaciowienia tego ostatniego czasu – czasu jedynego naświetlonymi refleksjami, czasem obawą lub przewartościowaniem. Skapani w burzach globalizacji, wessani w tryby i impulsy komputerowych znaczeń, naświetleni elektrycznym tokiem rzeczywistości, pędząc do tej dużej Europy , czyli do Ameryki po urzeczywistnieniu własnych możliwości, zapominamy o sanktuarium człowieka. Jeszcze nie nauczeni siebie, a już jakby pożegnani z sobą. Poetka próbuje uzmysłowić nam, ze jesteśmy „lekkomyślnymi dziedzicami powagi, nie wyświęconymi spadkobiercami…”,że w świecie tym mieścimy się jak ulał, dając do rozumienia, iż pewne rzeczy przychodzą, nachodzą na siebie – z nich tworzy się nowy los świata. „Jesteśmy dla Ciebie” – to tytuł wiersza (str.42), który mówi :

Jesteśmy dla Ciebie rezerwatem historii Europo
z naszymi staroświeckimi ideałami (…)
Wszystko co mamy najlepszego oddajemy na pożarcie
smokowi gwałtu i przemocy
Młodych chłopców piękne dziewczęta (…)
daninę kwiatów krzyży słów.

Z tych treści wypływa inny zgoła wiersz zawierający wyczekiwanie obojga płci – jednakowo choć osobno:

Niech nas ogarnie mądrość milczenia,
mądrość ciepła , mądrość pożegnania na długo
przed chwilą odejścia.
Leżąc obok siebie patrzymy w noc.
pokłonią się nam cztery strony świata
i wędrowcy ciemności złożą przed nami
wymarzone dary , leki i talizmany.

Poetka objawia przed nami moc nadejścia jakiejś wyjątkowej chwili , która jest jakby narodzeniem w sobie, bo nadchodzi czas składania darów, jak przy narodzeniu Mesjasza (?). Wiersze Julii Hartwig snują swoisty przepis na postawę refleksji . „Poszukiwanie” to wiersz , który kontynuuje pytanie – czy nas stać na to?

Błąkać się w poszukiwaniu
Kilometrami milami sunąć przez autostrady
przecinając górskie szczyty pustynie rzeki
jechać pędzić gnać do celu
który rozpływa się jak mgła i nagle
stajesz nad przepaścią
albo nad urwiskiem kamieniołomu albo nad
śmietnikiem
C 1 biegnie przed tobą jak zwodniczy brzęczek…

Kogo tu już nie było przed nami
Błędni rycerze o twarzach z blachy
na wpół ślepi z ropiejącymi uszami
pozbawieni czucia ale wciąż szukający
Rycerze Graala Bracia Ich kości (…)
Satyrzy galopujący za nimfami po pustych gajach …

Cały ciąg takich wspomnień z przyszłości, zmysł bytów wydeptanych fizycznie przeróżnego kształtu śladami w tym naszym toku przewodnim parcia do przodu jest jakby mottem do tej książki. Tytuł wiersza (str.50) ” Idzie za mną to wspomnienie” – ciągnący się ogon poświata naturalności – dalej, dalej ,aż ku źródłom – do Europy.

Stoisz na skraju Europy
Postawiono cię na urwistej skale
Pod białą kapliczką rybackiego dziękczynienia
Morze wysokimi falami zalewa brzeg
Wiatr zrywa z głów kapelusze Portugalia
W oświetlonej słabym światłem kawiarni z odrapanymi ścianami
pisarze popijają wino
Niektórym chodzi o wszystko reszta gra żetonami
śpiew tęsknoty i miłosnego cierpienia

Mówi poetka ,że dziś nie umiemy cierpieć, że wszystko zbyt szybko odlatuje do miejsc przeznaczenia. Domniemać należy ,że w przyszłości będą inni ludzie , a więc i nadzieje będą też inne. Ci ludzie sklonowani . silikonowi, pewnie nie znający naszego słowa „nadzieja”, inaczej będą traktować życie. Można tu na wiele sposobów parafrazować, to też jest zadanie dla poety, kruche znaczenie –słowa „nadzieja”, czyli stanu umiejętnego wyczekiwania. Takie sugestie podaje nam pod rozwagę poetka, ogłaszając swój zbiór wierszy na rok przed jakimś przełomem, zanim wybije gong, choćby po to, żeby wracać przyszłości i być uświadomionym przewartościowanym nowym człowiekiem…

I wszystko straci cenę jak na posezonowej sprzedaży
lekkie suknie bo skończyło się lato (…)
telegramy: Przyjeżdżam! W których bije serce
i te które listonosz doręcza ci z trwogą
wycinki z tych gazet których sensu nie rozumiesz
(…)
te kłopotliwe resztki ta sterta pamiątek
czekających na oko ciekawskie płomienia

Godzenie się na remanenty u Julii Hartwig jest tutaj naturalne a nawet konieczne. Wszystkie konkluzje, nawet te metaforyczne zdają się przybywać nagle, a rozpatrywanie ich znaczeniowości to tylko sfera dojrzałości choć nigdy nie jest wiadomo co z czego wyrasta.
„Przemija postać tego świata” (str.73) – to wiersz tytułowy książki traktujący naturalnie cykl życia świata naszego, ale będą inne światy : jeden świat, drugi , trzeci a w nim stanie inny już człowiek. Tu poetka zapytuje o rzeczy najważniejsze, w tych przepostaciowieniach , a mianowicie o funkcję świadomości :

Zawsze chcieli wiedzieć
co z tą świadomością się stanie .”zmarli święci nie wiedzą co czynią żywi,
nawet tego co czynią ich własne dzieci” – powiedział święty Augustyn.
Okrutne rozdzielenie .Skąd więc tyle w nas pewności,
ze przybywają wśród nas umarli.

Powołanie do przedłużenia sobie życia w świadomości , a i w nadziei na tamte , inne światy, to swego rodzaju umiejętność – kto więc tego miał nas nauczyć – skoro nikt nie uczy? Jest to co jest katechizmem posiadania, z gry dominacji i innej interpretacji Dekalogu…
Zmieniony świat nigdy nie wróci , świat materii umrze. Stawianie na przedmioty na ich wartość, na pewno oznacza pewnego rodzaju rozpacz, choć poezja ta i jej podmiot nie emanuje rozpaczą – jedynie wołaniem do odwrócenia głowy, czasem w celu naprawczym. Reasumując, daje nam poetka do rozumienia , ze przeminął czas stary, a mimo to nawołuje do poszanowania budowli świata, do pozostawienia „tej rzeźby” w takim stanie jak ona jest. Czyli do stawiania rzeczy we właściwych miejscach – wtedy jest samoocalenie.

Zbigniew Kresowaty

Julia Hartwig, Przemija postać świata, Warszawa 1999, Wyd. Prószyński i S-ka, ss.80