ENTROPIA NA „SZKLANĄ GÓRĘ” dla Barana

Na pewno jest warta omówienia i uwagi książka Józefa Barana z serii „POECI KRAKOWA”. W serii tej wydali już: Stanisław Stabro, Adam Ziemianin, Krzysztof Lisowski, Andrzej Warzecha, czy Jerzy Piątkowski … To, że Baran został odkryty przez ongiś znanego krytyka Artura Sandauera (a który udzielił się także Różewiczowi i innym) pisze każdy krytyk, dając jednocześnie do rozumienia, że Józef Baran to doświadczony i ceniony poeta, a jednocześnie zaskakujący swoją osobowością i niesłychanie płodny autor. „Ta poezja umie trafić do serc ludzkich” – powiedział Sandauer – to tak jakby powiedzieć, że to poezja, która nie umie trafić do serc zwierzęcych… Ale są to pradawne słowa krytyka i znawcy poetyckich opcji. Zaiste jest coś dobrego w kontakcie z tą poezją. Jest ujmująca prostotą kreacji, przy jednoczesnym obcowaniu z dobrą metafizyką, choć autor wywodzi się ze środowiska wiejskiego nie porzuca on swego dzieciństwa – bo jego byty są ewokowane przez oryginalne metafory i transformowanie ich w czas obecny jest bardzo ciekawe. Głębokie i z autopsji znane przeobrażające się obrazy emanują ciekawą budową, semantyką czy kolorytem. Teksty Barana są śpiewane, mówione na wiele sposobów, są w gimnazjalnych podręcznikach i licealnych książkach. Poezja tego poety stała się i znana, i wybitna, i uczona. Wydał Baran kilkanaście dobrych książek, omawianych na przeróżne sposoby. „Pod zielonym drzewem życia” spędza Józef Baran swoje poezje, odbiera je naturze i przyrodzie z niedowierzaniem dziecka i niekrępującym dziecinnym spojrzeniem, z niedowierzaniem w wiarę, w sen i obcowanie z atrybutami przyrody. „POD ZIELONYM DRZEWEM ŻYCIA” to kolejny tom poezji, wydany w 2000-nym roku, ciekawy w swej pojemności, pełen erotycznych liryk, miłosnych gier, uszczypnięć i dygresji do swego życia. W tomie tym, przysłanym mi przez poetę, jak patrzę, sama natura nie stanowi w poszczególnych wierszach podmiotu, jest natomiast tłem ekologicznym do całej gamy toczących się wcześniej wspomnianych dygresji. Przyroda, która daje wszystko, w tym inność, i erotykę, i burzę nie jest tu wypowiadana ponad krajobrazy i te z dzieciństwa z którymi nierozłącznie trwa autor – ale daje tym samym do rozumienia , że poezja jego nie może mieć żadnych barier wiekowych. To mądra dojrzała poezja dla każdego… Poezja ta jest, jak w innych książkach poety, bardzo bliska człowiekowi i „przyjazna”, (choć to niezbyt dobre słowo) i nie zatraca duszy w całej przyrodzie także świata metafizycznego. Nie przestrzega poezja ta przed kataklizmami, przed zagrożeniami. Jednak, jakby nakazuje patrzeć na siebie takimi jakimi jesteśmy… Patrzeć, mówi, trzeba pod nogi, rozglądać się i dotykać na odległość, ręki lub drugiej osoby, choć poleca nas całemu kosmosowi i bezkresowi uczuć, ale wyznawanych jakby w prosty sposób (?).

Leksyka tej poezji wybiega ponad regionalność i azyl poety, ponad doświadczenia z przeszłości, ponad pochodzenie. Nabycie pewnych praw oglądów i kolorytu przez poetę przeszło wraz z nim do odkrywania innych obyczajowości, czy kontynentalności. Już dawno, jak wiemy, Baran uznał wartości przyrody za nadrzędne dla swej poetyki – teraz kontempluje jej znaczeniowość i pokoleniowość… W tomie tym są emocjonalne, lecz nie z sentymentu wywodzące się wiersze, odnoszące się głównie do całej sfery wartości humanistycznych. Jest budowany obraz dwojga ludzi jako jedna całość, bo tylko z łączenia i z podziałów może powstawać nowe życie, choć jego mechanizmy rodzenia są takie same. Poszukiwanie siebie w takiej sferze uczuć jest prawidłowe i naturalne, a jeszcze bardziej zasadne, gdy toczy się „Pod zielonym drzewem…” Zaczyna poeta zbiór wierszy słowami wiersza (str.9): pt. „Szklana góra” :

(…)
że ta powiewająca chusteczka
melodia niebieska szklana góra
wystrzelająca pod chmurę
to tylko przywidzenie
oczu zauroczenie
to tylko z dymu ofiarnego słów
które szły prosto w niebo
i na początku wróżyły pogodę
coraz wyższa szklana góra
się wyłania
której teraz
zdobyć nie umiem

– wiersz ukazujący zasłony, gdy trzeba stanąć na wysokości zadania – niepojęta miarą przestrzeni – jakieś usprawiedliwienie się przed tym, że trzeba będzie poszukiwać „pod nogami”, bliżej siebie – a może w sobie (?). Taki bezmiar najbardziej widać „spod zielonego drzewa…”
I żeby stać się – „Zakochanym odkrywcą” wiersz (str. 11) powie:

jeden wynalazł koło
drugi zbudował wodolot
trzeci zrobił trzy pierwsze kroki na marsie

a ja odkryłem Ciebie
na tej dziwnej planecie
(…)

Czyli wraca poeta do siebie, do zasięgu oka i ręki, do tego co przywiązało się do serca… Mówi konsekwentnie, że wszystko toczy się w zasięgu erotyki – całe życie. Dlatego musi się pojawić wiersz pt. „Mężczyzna i kobieta” (str.16) gdzie powie:

(…)
rzucasz za siebie grzebyk
wyrastają lasy które w mgnieniu oka
zajmują się ogniem
rozwijasz z włosów wstążkę rzeki
i po niej prześlizguję się błyskawicą
słyszysz miłosny szept
palących się traw
jestem pożarem który cię ogarnie
(…)

Toczy się erotyka tego tomu wierszy chronologicznie – bo na str. l9 doda autor w wierszu pt. „Bezszelestnie”

bezszelestnie
otwarły się
okiennice snu

i ze wszystkich stron
powiało tęsknotą
(…)

Powiało zapachem lipy, powietrzem, do jakiejś królewskiej dalekiej z pamięci adoracji – „Krótka adoracja królewskiej lipy” (str.23) w wierszu dedykowanym Ani Dymnej powie poeta:

cóż mówi – o kosmosie
gdy się w lipę wpatrzeć
można się zatracić
karuzela spiętrzonych gałęzi
wirująca szaleńczo
w skołowanej głowie
liść goni liść
a jest ich tyle
(…)

Jest tyle liści co miłości, co obcowań z nią, co dróg, którymi za nimi, się goni. Do królowych, do obłąkanych, urzekających gwiazd. Dla kulminacji (jak to bywa zawsze w środku dzieła), warto przytoczyć wiersz pt. „Maj” (str.27)

słońce sprzęgło się
w uścisku z ziemią
orgazm
bzów gorejących
czereśniowych ogrodów
wyrywających się do lotu
wytrysk mleczy
erekcja konwalii
(…)
– a nocą „niespokojny śpiew serca”. Jest u Barana jednocześnie bratanie i jednanie się z atrybutami przyrody, jest porównywanie i wchłanianie jej i w nią, oraz na uzmysłowienie tej całej mięsistości, cała sfera erotyczna – co jest widoczne gołym okiem, uchem i nosem… wystarczy mieć „głęboko otwarte oczy”. Wystarczy, żeby nadziać się na ból – czasem gorycz… Tekst wiersza (str.30) pt. „Kobieta świeżo po rozstaniu” mówi:
(…)
teraz biegnę na oślep
obolała
bez głowy bez ramion
obita przez miłość
kijami – samobijami
nike z samotraki

Jest w tej poezji mit i radosny ból upojenia zrastającymi sercami, rozdzielaniem go – jak epoka od epoki gdy zbliża się „Coś”… – Wszystko staje się inne, jak porąbane pomniki, rzeźby(?)…
Pisze poeta w dalszej części książki o niepokoju (str.31), o W muszli nocy. Pożegnanie, Kobieta czeka na swego Kolumba, Ballada o zimowym rejsie, Małżeństwo, Macierzyństwo, Wesele córki… Pisze poeta, jakby opowiadając o swym życiu, o życiu sąsiada, o bytach z rodzinnego Borzęcina, choć będzie gdzie indziej – te obrazy pozostaną! Baran jako doświadczony poeta, znający wszystkie meandry natury, zakątki, kamienie, pozwala sobie na pewien refleksyjny ton z racji nabytych, czy wrodzonych powinowactw do własnej osobowości , jednakże dokształca je, dobudowuje całą sferę i kondycję tej natury co jest bardzo ciekawe! Baran nie opisuje ludzi zapyziałych, zabitych bagnami czy skarłowaciałym ziemskim losem – Baran uczy jak można się odnajdywać w takim krajobrazie, edukuje ten byt i pokazuje, że tam właśnie jest miejsce na szczęście, na inne spojrzenie. Nie da się ukryć analogii, przeróżnych analogii, do poezji tego autora, do jego dorobku twórczego. To on właśnie skondensował osobowości wielu poetów pochodzących z Galicji, takich jak: Nowak, Ziemianin, Kawalec i inni. Baran jako jeden wprowadza grę „nierozumnego dziecka”, a jednocześnie bardzo obserwacyjnego medium rozumnego o rodowodzie dziecka, które najbardziej rozumie cały ten rozdźwięk, a który jest jakby istotą tej poezji. Są klucze w tej poezji – Ballada, Pieśń, Pastisz, Kolęda, Kabała… Pacierz i inne. Jeżeli się przyjrzeć całej osobowości twórczej poety, utwory autora BUKOLIKI BORZĘCKIEJ kojarzą bowiem zaobserwowany konkret z głębokim przeżyciem i dalszą kreacją go tak jak kreuje się drzewo wszystkimi gałęziami do korony z całym w niej inwentarzem pór roku, czyli kwiatem, ptakiem, liśćmi czy owocem… Jest wart uwagi ten zbiór wierszy, ponieważ zawiera owe atrybuty, ponieważ pomieszcza miejsce na naturalną erotykę od której zależą byty, a z tym ich wrażliwość. To wrażliwy poeta poszukujący wokół siebie sobą całym. Jest mu znana Entropia i Szklana Góra nie jest przeszkodą.

Zbigniew Kresowaty