IKONA JAKO OKNO NA ŚWIAT ABSOLUTNY

Ikona, jako obraz, w istocie przeznaczony dla kultury sakralnej przyjęła się już w połowie V-go wieku. Okazją ku temu było przywiezienie, przypisywanemu św. Łukaszowi, portretu Dziewicy z Dzieciątkiem „Hodegestia”, przywiezienie do Konstantynopola jej oblicza. To on, jako pierwszy i najważniejszy ewangelista, przekazał nam prócz tego obrazu wykonanego własnoręcznie, wszystkie opisy w szczegółach o Maryi matce Chrystusa, jako „świadek naoczny”, (Spas Jaroje Oko). Tym samym bez wątpienia przekazał pierwszą tzw. „słowną” ikonę szkicując wewnętrzny obraz Bogurodzicy. Sztuka ikony, jej technika i zawartość kształtowała się i wzbogacała od czasów katakumb i przez Sobory. To one określały jej ramy i obraz. W efekcie ikona jest rezultatem syntezy kultury helleńskiej, rzymskiej i chrześcijańskiej. Sama sztuka zyskała na wpływie Bizancjum i kraję słowiańskie stały się zależne od Bizancjum. Cofając się wstecz można powiedzieć, że samo chrześcijaństwo będąc religią zakazaną w czasach starorzymskich, żądało od swych wyznawców ciężkich wyrzeczeń. Z tego też powodu tematyka obrazów i ikon dotyka wpierw męczenników, a jednocześnie koronuje ich na patronów. Początkowo ta sztuka miała charakter dydaktyczny, a zwycięstwo Konstantyna nad Maksencjuszem w 312 roku przypisane chrześcijańskiemu Bogu, pozwoliło stać się całemu chrześcijaństwu religią tolerowaną i mogło pojawić się oficjalnie na tzw. światowej arenie jako wyzwolenie. A więc, sztuka jego wyszła z katakumb rozwijała się, wchodziła do monastyrów i kościołów, jednak najbardziej znaczące centrum sztuki sakralnej, w tym ikon, powstało po 843 roku w Kapadocji (Dolina Goreme), było to ognisko życia monastycznego rozwinięte wcześniej, bo od IV wieku, przez św. Bazylego. Na dalszej przestrzeni, od XIV wieku powstawało wiele szkół „pisania” ikon w całej Europie, głównie w Rosji. Tam właśnie powstały szkoły tworzenia ikon takie jak: moskiewska, nowogrodzka, czy pskowska i tam ikonopisarstwo rozwijało się najlepiej, wraz z wykwitem wiary i jej wyznawców. Głównie ikony pisano w celu rozpowszechniania ich mistyki na tym samym poziomie co biblia, a jednocześnie jako przekaz teologii i przenoszenia jej obrazu do ludu. Ikony roznoszono, robili to mnisi, którzy sami „pisali” ikony w monastyrach, przekazując je za żywność czy inne dobra, potrzebne do życia wewnątrz klasztornego. Ikonę się zatem „pisze”, gdyż poprzez kontakt duchowy, przez kontemplację wewnętrzną, określa się wizję świętego bytuje się i bywa w jakimś kontakcie z nim – o czym dokładniej wspomnę w dalszej części.
Od samego początku, od chwili wybrania deski, wchodzi się w taki kontakt. Osobiście to czynię i wchodzę w takie stany od chwili dotyku deski – uważam, że staje się ona wyjątkiem w całej koronie drzewa usadowionego na pniu, pnącego się do nieba – uważam, że ten kawałek deski jest wybranym przez moje oko do dalszego okrycia otuliną wizerunku świętego, który ma pozostać na nim do końca. Zatem jest modlitwa, którą odmawia się od wieków przystępując do tego stanu. A brzmi ona prawie jak wiersz:

Ty,
Boski Mistrzu
Wszystkiego
co istnieje,
oświeć
i kieruj
duszą
i ciałem
Twoich sług:
Prowadź
ich ręce
aby mogli
godnie
i doskonale
przedstawić
Twój obraz
obraz świętej Twojej Matki
i wszystkich Twoich świętych
ku chwale,
radości
i upiększeniu
świętego Twego Kościoła.
Amen.

Wykrojoną deskę z pnia, jakby ze spiżarni w której pełno słoi, obmacuje się, napełnia swoją energią. Nakłada się, w duchu wiary, szpachel przygotowany w/g przepisu, później ściera się powierzchnię do gładzi, żeby nakreślić obraz męczennika, czy patrona… I chociaż dziś wzorujemy się na wizerunkach, są one dostępne w miejscach kultu i w literaturze, zawsze to oblicze (podmiotu) stawać się może na podobieństwo tego pierwszego, tym samym jakby oczyszcza się i udoskonala w czasie. Nakładanie farby, tempery, musi następować w/g pewnych reguł, które regulują kolor szat, czy pozę, oraz układ błogosławiącej dłoni u pozostałych świętych. Trzeba zachować język, oraz opisy, które znajdą się na desce, a które ustanawiają i jakby zatwierdzają ikonę. Gdy całość wyschnie, powleka się ikonę woskiem lub werniksem. Dziś techniki tworzenia „okienek na świat Boga” trochę uległy zmianie, gdyż zmieniły się materiały na bardziej trwalsze (?) Zapewne, ikony wykonane dziś, przetrwają dłużej, choć tu trzeba postawia znak zapytania. Kiedyś ikony były trzymane w zawilgotniałych izbach, komorach, ustawione w kątach – jak zresztą mówi tradycja i ulegały wszelakim uszkodzeniom z tego powodu. Mówiąc dalej o znaczeniu ikony. trzeba powiedzieć, że znaczącym zjawiskiem jest fakt, że młodzi ludzie pragną lepiej poznać ikonę, a nawet ją mieć. Czy jest to jednak głos serca? – Ale pewnym jest, że tworzący, czy odtwarzający, „piszący” ikonę, musi taki kontakt czuć w całej pozytywnej energii. Zatem do zrobienia ikony trzeba się przygotować, tak jak do tworzenia każdej dobrej, czy znaczącej sztuki (np. wiersza, czy obrazu, lub rzeźby). Sam wiem to najlepiej, że gdy nie uda mi się wejść w stan metafizycznej wewnętrznej kontemplacji i oddaniu się w całości ku mojemu obiektowi, jako medium, to nic z tego nie wyjdzie, lub wyjdzie bubel zwany tandetą – czy kiczem – to jest znane! Ja wtajemniczyłem się w tę twórczość na przestrzeni długiego czasu – studiowałem dużo fachowej literatury, w tym i obcojęzycznej, także obyczajowość i kulturowość miejsc powstawania ikon. Robię ikony, „piszę” je, teraz od dłuższego czasu – dalej, jakby studiując technikę i znaki… Żeby swobodnie poruszać się w tej mistyce i częściowo móc zmieniać niektóre rzeczy, dostosowując je do wymogu czasu, trzeba także poznać siebie samego – czy jest się wartym, czy jest się gotowym – To ważne! Stosowanie pewnej dyscypliny duchowej po techniczną, czyli zachowanie: znaków, kolorów, czy jak wspomniałem upozowania obiektu, prowadzi do zamierzonego efektu – nic więcej! Ikona musi być wykonana w klimacie bezczasowości. Znaczy to , że nie można przedstawić osoby świętego w określonych cieniach, co wskaże porę dnia, lub roku. Ikona musi tym samym pozostać ponad czasem, jakby zawieszona w przestrzeni wiecznej. Ikona w barwach i liniach musi pozostać kontemplacją – trzeba stworzyć jej atmosferę, oblicze, sens, mistykę – jakby wyłaniała się z mroków jako światło prawdy, czyli coś względnego dla sfery naszego wnętrza, odebrana tym samym przez bicie serca… Ludzie tęsknią za prawdziwym kontaktem z siłą nadprzyrodzoną – zatem jakikolwiek obraz wydobywany pod wpływem takich przeobrażeń, jak wyżej wspomniałem, nadaje światło pochodzące jakby z innego świata, i stawia pytanie dla tajemnicy, i pragnie dalszego objawiania. Oznacza to, że mówiąc o Bogu mówimy więcej o człowieczeństwie… Oczywiście ikona wymaga konfrontacji ze sztuką Zachodu i nie tylko. Ikona wymaga dalszych analiz kolorów i sposobu łączenia słowa i obrazu w jedność. Ogólnie, żeby to uczynić, trzeba „napisać” ikony w zstąpieniu w milczenie i samotność swego serca, a tym samym bytu swego, po to, żeby usłyszeć wibrowanie duszy tego przemienionego świata innego niż kiedyś … Ikona jest przy całej tej rozciągłości i zależności, ciągiem humanistycznie wizualnym autentyzmem, gdy będziemy przestrzegać w jej wydobywaniu i tworzeniu, całej mocy otwarcia i przyjazności człowiekowi, a tym samym Bogu. Czyż każda ikona nie mówi o Bogu, który stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się bogiem? – To jest pytanie bardzo retoryczne i ogólne, ale zaiste prawdziwe! Ikona jest i pozostanie ściśle związana z ewolucją myśli, w tym i tej chrześcijańskiej myśli idącej w sanktuarium. Wciąż przechodzi przez przeobrażenia, tym samym Bóg staje się nam bliższy. Nasz stosunek do siły nadprzyrodzonej zmienia się i zakłada lepszą znajomość człowieczeństwa… Ikona pozwala przejść od tego co widzialne do tego co jest niewidzialne, a mieści się w nas. Piękna ikony nie można nazwać wprost estetycznym – to piękno jest wewnętrzne i ma swoje źródło w tym i w tzw. Archetypie (Modelu). Jest oczywistym, że piękno takie odnosi się także do estetyki, ale nie nadrzędnie, gdyż odkrycie samej istoty ikony otwiera światło metafizyki wewnętrznej w tym, kto kontempluje ikonę, wpierw jako piękno. Ikona pozwala człowiekowi na przyjmowanie światłości własnego wnętrza, budzi je i przemienia w medytację, wyprowadzając ją na zewnątrz, czyli w metafizykę zewnętrzną. Zawsze mówię i oznajmiam moim odbiorcom ikon, którzy je nabywają ode mnie, żeby obcowali namacalnie z ikoną – to znaczy, żeby ją dotykali, przytulali, żeby zapalali przed nią świecę lub znicz. Tym bardziej wejdą śmiało w jej świat. Zawsze przekazuję zainteresowanej osobie ikonę już poświęconą, już nie wspominając, że sam ją tym rytuałem, uświęciłem. Moje ikony posiadają dużą energię pozytywną ,jakby duchowo je udoskonalam, przenikam i wmontowuję w nie, np. kamienie oprawione w srebro, kamienie przywiezione z „Ziemi Świętej”- to tak jakby na krzyżu ujrzeć atrybuty, czy narzędzia mordu Chrystusa, np. obcęgi, czy gwoździe – są to znaki namacalne. Z moją ikoną należy obcować, pocierać kamienie palcami, żeby odebrać energię serca. Jakże miło mi, gdy otrzymuję sygnały od osób, że ktoś uległ dobrej aurze, że czuje się dobrze, czy jego choroba złagodziła się lub zanikła, że doznaje niejednokrotnie olśnienia, że poczuł się lepiej, lub poprawił swój stan duchowy… To buduje i potwierdza moje przekonanie płynące prosto z serca. Ikon napisałem dość dużo – odebrałem je sobie i rozdzieliłem duszę – mam się za ikonografa czy ikonopiśćca, trochę znawcy – wierzę w czar ikon i polecam każdemu obcowanie z „oknami na świat wieczności”. Wierzę w mistyczną moc ikon. „Jeżeli piękno ma zbawiać świat” – jak stwierdził Fiodor Dostojewski, to wystarczy zwiedzić Kretę i inne regiony Grecji – ziemi która tyle dała kulturze europejskiej. Są to do dziś miejsca cudowne, żeby zrozumieć wpływ piękna na zmysły, a ostatecznie na duszę, co wiedzie do dobrej kondycji – a to wszystko zwraca się do Boga i jego źródła, źródła nas samych, to trwajmy w tym, róbmy to, podziwiajmy siebie! Wszystko zostało uświęcone krwią i potem, jeżeli umysł zawodził to ofiarą – ale piękno zostało, jako dowód istnienia mistyki boskiej, jakby ołtarz Boga! Zupełnie niedawno podjąłem cykl ikon, pod tytułem „Na przełomie Millenium” od roku 1999-go, chcąc wejść jakby w odnowę tematyki ikon. Natchniony ekofilozoficznie przez autorytety, w tym przez bliski kontakt z profesorem Henrykiem Skolimowskim, przyjacielem wielu autorytetów odnowy naszego morale (w tym przyjacielem Dalajlamy), jakby dowartościowałem się jego publikacjami np. „WIZJE NOWEGO MILLENIUM”, inne „WOKÓŁ RZEŹBY ŚWIATA” czy „MEDYTACJE” -podjąłem trud wykonania szeregu ikon zapomnianych, trudnych – tym samym ciekawych w tematyce i podmiocie. Taka ofiara za „głosem serca”. Poszczególne ikony, oznaczone numerami przeszły w kolekcję, a jednocześnie w nowe Millenium, które, jak głoszą owe autorytety, musi być i będzie odnową życia duchowego, a tym samym moralnego. Sam Ojciec Święty głosi tę ideę i wielu innych. Może dlatego, że nasze ostatnie stulecie było zbyt krwawe, porównywane do wszelkich starożytnych i prymitywnych walk… Wywołani przeze mnie patroni niech prowadzą w „nowe” – zamierzchli świadkowie (Spas Jaroje Oko) Starego i Nowego Testamentu objawieni na nowo… Jak mówił w III wieku filozof neoplatoński Plotyn – „jest siła w wizji, osiąga się ją razem przez wewnętrzne oczy, pozwalające zrozumieć głęboką istotę rzeczy”. Jeżeli zdobędziemy się na to, tym bardziej łatwiej będzie odbudować człowieczeństwo z całą jego sakralnością – co jest naturą i przyrodą człowieka. W czas globalizacji może to naprowadzić na trzon, który i tak uległ rozmontowaniu, bo dobierano się do niego w czasach cesarstwa rzymskiego, i później w średniowieczu, i za czasów „czerwonej zarazy” komunistycznej – Mieliśmy Neronów, Kaliguli, Dantonów, Hitlerów i Stalinów pochodzących od Szatana – to oni mieli naruszyć największe prawdy świata, ale jakoś nie udało im się zniszczyć wizerunku Boskiego, który się wciąż odradza… Umacnia się sztuka sakralna i jest dalej tworzona, choć bardziej na miarę czasów – to jednak w owej mistyce dobroci i uduchowienia nowej myśli. Cała debata, za lub przeciw ikonie, może przywołać wszystkie herezje, ale pozwala zawsze na jasność i to tę teologiczną, mającą niezrównane znaczenie dla chrześcijaństwa. Dlatego też zwycięstwo Kościoła w 843 roku nad długim i głębokim kryzysem ikonoklastycznym (nad niszczeniem ikon) jest nazwane Tryumfem Ortodoksji. Do usprawiedliwienia obecności obrazów sakralnych w tym i ikon, oraz metafizycznego rozumienia ich, zmusiła chrześcijan Bizancjum (i w ogóle chrześcijan), ciągle rosnąca groźba islamu, nieprzejednanego wroga obrazów Boga. W okresie, gdy wspominamy tysiąc dwusetną dziesiątą rocznicę VII Soboru Powszechnego (Nicea II), który ogłosił prawomocność ikon i ich kultu, wypada przypomnieć , że dyskusje z nim związane dotknęły sztuki w jej całości, co jest znamienne. Sztuka, cała w tym swoim znaczeniu tego słowa, sztuka jest sacrum, gdyż bardzo blisko funkcjonuje w obrębie naszej duchowości, która powiększa wciąż swój stan o naukę i staje się bardziej jasna, a tym samym bardzo tajemnicza (?). Dążmy zatem do bytowania z nią…

z nią..,

Zbigniew Kresowaty