wychylona z nocy jesteś
krew spłynęła ci do włosów
jeszcze uchylasz po-wieki
miesiąc nagi oświetla naszą
tak bardzo bezbronną otwartą
noc w której jako olej
wylany imię twoje
i coraz bardziej wyraźna na ścianach
na mgle leżysz a sen łowi drapieżniej
sen niesie w pysku mięso łapczywie
zapach krwi a pies wyje ponad gwiazdą
pilnujemy nieświadomego nasienia
tajemnic i nie wiem jak głęboko zejść
mam strzykwą w ciebie – język szemrze
z poranka urwanymi nićmi do pościeli
i wyłania się kłamstwo z pośladu
na pościel pogniecioną od cieni
naszych potem pachnących