„Maluję myśli… i poezję życia” (o niezwykłym malarstwie Wlastimila Hofmana)

Hofman Wlastimil wyk. Zbyszek Ikona Kresowaty
Hofman Wlastimil wyk. Zbyszek Ikona Kresowaty

         Malarz, reprezentant nurtu symbolizmu młodopolskiego, malarz myśli tradycjonalistycznej. Urodzony w 1881 w Pradze. Był synem Czecha i Polki, w 1889 osiadł wraz z własną rodziną w Krakowie. Studia artystyczne odbył w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych w latach 1895-1899 pod kierunkiem Floriana Cynka, Jacka Malczewskiego,  Józefa Unierzyskiego i Jana Stanisławskiego. W okresie 1899-1901 doskonalił swe warsztatowe umiejętności w paryskiej École des Beaux-Arts u Jeana-Léona Gérôme’a. W latach 1901-1902 kontynuował naukę w macierzystej uczelni w pracowni Leona Wyczółkowskiego.

         Artysta zarażony dozgonnie twórczością swego najlepszego mistrza Jacka Malczewskiego (z którym miał bardzo dobry kontakt). To właśnie decydujący wpływ na ukształtowanie się postawy twórczej Hofmana wywarł  ów symbolizm metafizyczny sztuki Jacka Malczewskiego. Dziś Wlastimil Hofman uznawany jest za kontynuatora wyznaczonego trądu przez Malczewskiego to linia symbolizmu – alegorycznego, ówczesnego budzącego się do życia w okresie tzw. młodopolskim kierunku malarstwa, przejawia się to zarówno w zakresie podejmowanych motywów ikonograficznych jak i stosowanej stylistyki oraz dalszych kompozycyjnych rozwiązań. Jego repertuar tematyczny obejmował, obok scen religijnych, takie tematyki etyczne i duchowe a nawet z sacrum. Powstały pierwsze obrazy w tej tematyce:  Nadzieja, 1907; Skarga, ok. 1907. 

        Natomiast wspomnieć trzeba co nieodzowne, że po wybuchu II wojny światowej i agresji ZSRR na Polskę z 17 września 1939 przebywał wraz z żoną w pałacu w Pomorzanach, gdzie stacjonował szwadron polskiego 20 Pułku Ułanów i. Króla Jana III Sobieskiego, który 20 września został otoczony i wzięty do niewoli przez wojska sowieckie. Hofman portretował wówczas żołnierzy ich na niewielkich kartonikach. Portreciki miały być wysłane do rodzin, a jednym z portretowanych był Zdzisław Peszkowski, który pomagając skarbnikowi dywizjonu w rozdzielaniu pieniędzy pomiędzy żołnierzy i ukrywając znaczną ich część, po dostaniu się do niewoli postanowił przekazać je Hofmanowi, aby nie dostały się w ręce władz sowieckich. Następnie Hofman przeżył tułaczkę przez Wołyń do Stambułu, Hajfy, Te Awiw JafauJerozolimy. Tam spotkał po latach ponownie Peszkowskiego, wyznając mu, iż ofiarowane mu w 1940 pieniądze uratowały Hofmanom życie, gdy aresztowani w Moskwie odzyskali wolność i mogli wykupić podróż do Polski.

       Później w wielu wolnych wariantach Hofman opracowywał motywy gry lub zestawienia Erosa i Psyche, tworząc dowcipną trawestacje intryg snutych przez tamtego romantycznego i uczuciowego Amora; mitologiczne parafrazy Hofmana ewokowały zawsze pogodny nastrój, znamienny dla polskiej poetyki i sielanki ludzkiej, były okryte szeroko humanizmem. Później bardziej drapieżnego charakteru nabrały nasycone rubasznym humorem sceny nawiązujące do ludowych wierzeń, strojów, imaginacji zabobonów i obrzędów nie tylko kultu religijnego, których protagonistami były np. strachy na wróble i jasełkowi aktorzy jak Diabły, 1908; Strach na wróble, 1906, spowiedź chłopa w polu oraz młodziutkie Maury obok aniołów z dyskretnymi skrzydełkami motylimi z różkami u głowy ze zwierzatkami w rekach z ptaszkami umarłymi i polne stare urocze Fałny mądrością grające na fujarkach czy ksylofonach, podobnie jak u Jacka Malczewskiego, na innych własnoręcznie zrobionych instrumentach, były także anioły blisko diabląt przyziemskich… Często powracającym w sztuce Hofmana tematem były rodzajowe epizody zaczerpnięte z życia górali oraz wizerunki chłopów, dające okazję do zaakcentowania dekoracyjności strojów i folklorystycznych fascynacji twórcy jak np. „Dwie góralki”, ok. 1918r…

            Nawiązywał artysta także do sztuki gotyckiej, wczesnorenesansowej i secesji. W malarstwie Hofmana kluczową rolę odgrywał, co ważne, linearyzm. Artysta określał kształty klarownym konturem, bryłę wydobywał walorowym modelunkiem, stosował barwy lokalne wzmocnione niekiedy refleksami fioletu, różu i zieleni oraz stonowanego pomarańczu przechodzącego w polny brąz. malował naturę , postaci z ptactwem, ptaki umarłe na rekach ludzi i dzieci. Jego umiejętność werystycznego odtworzenia rysów twarzy przejawiła się w serii autoportretów malowanych w różnych okresach życia, często – podobnie jak u mistrza Malczewskiego – finezyjnie upozowanych i dopełnionych alegorycznym sztafażem, grających zestawieniem z sobą. To malowane teatry na płótnie. Zatroskane twarze i żylaste ciała, mimika  zagubienia w nowej rzeczywistości czasem w siermiędze oraz zdziwieniu widokami zastanymi nagle. To niesamowite malarstwo, jakby echo po Jacku Malczewskim. Zawsze powtarzał „maluje myśli i czyny… maluje poezję” – Kiedy maiłem kilkanaście lat w podstawowej szkole wychowawca prof. Bolesław Ciulęba nauczyciel rysunku zabrał nas jako harcerzy do Szklarskiej Poręby na spotkanie żyjącym wówczas jeszcze Wlastimilem Hofmanem przy ul. Jana Matejki 24. To spotkanie ze starym juz wtedy mistrzem artystą pozostało w mej pamięci niezapomniane. pamiętam jak oprowadzał nas po domu i wyjaśniał zawiłość tematyki swoich obrazów. Pewnych rzeczy nie rozumieliśmy, ale fascynacja obrazami ich kolorystyką pozostała do dziś. Siwy zgarbiony wówczas Hofman dreptał po izbie zachwycony nami młodymi uczniami.

             Kiedyś indywidualnie odwiedziłem Muzeum i grób Hofmana przyszły wtedy wspomnienia i refleksja po tak znakomitym artyście malarzu. jak tylko jestem w Szklarskiej zawsze odwiedzam to miejsce, kolebkę fascynacji co nie pozostało bez znaczenia na moja sztukę nie tylko plastyczną, ale i literacką czyli poezję… Hofman pisał także poezję, pamiętam wtedy jak byliśmy uczniakami u niego czytał nam, choć wydał tylko jeden tomik własnej poezji „przez cienie do wolności”, z którego czytając recytował  wiersze wówczas na fali. Ta wizyta to niezapomniany czas i chwile wryte głęboko w pamięć. Dziś cieszę się autentycznym  obrazem Wlastimila Hofmana i fascynuję jego tematyką, zdobyłem go płacąc wielką cenę – to cząstka duszy artysty, z którą obcuję non – stop, i tak już pozostanie. To nie pierwszy mój mistrz pochodzący od Jacka Malczewskiego. Moim profesorem był Eugeniusz Geppert także uczeń J. Malczewskiego, skądinąd wiem, że miał kontakt osobisty z Wlastimilem Hofmanem w Krakowie – to potęguje moja fascynację ta sztuką i tymi osobowościami. To nader cenne choć tak osobiste. Może właśnie dlatego?

Zmarł 6 marca 1970 roku, dokładnie dwa lata po śmierci ukochanej żony Ady, z którą zalegalizował swój związek w 1919 roku. Ich ciała zostały pochowane we wspólnym grobie na cmentarzu komunalnym.

W Szklarskiej Porębie do dziś znajduje się małe muzeum poświęcone twórczości Wlastimila Hofmana, jedna z tamtejszych szkół nosi jego imię, a dzieła malarza wykorzystywane są w kościele parafialnym pw. Bożego Ciała przy ul. Franciszkańskiej.

 Zbigniew Ikona – Kresowaty