Przykro jest otwierać listy ,które zawierają tylko kilka słów skąpych ale
treściwych. Dziś tj. 24-go sierpnia w godzinach popołudniowych otrzymałem
taki właśnie list z Gdańska :”Córka Bożena Budzińska zmarła 13 sierpnia. z
poz. Irena Budzińska” w górnym prawym rogu kolorowa fotka kwiatu pochylonego
w dół. Rozpoznałem papeterię Bożeny ,na której inna ręka pisze najważniejsze
powiadomienie do wszystkich którzy Ją znali lub czytali…Tak się składa
,że znajomość moja z nią oraz jej twórczością trwa ponad 10 lat. Listy
przychodziły regularnie ,czasem okazyjnie na Święta- zawsze. Umiałem z
nią, lub ona ze mną, znaleźć wspólne odniesienia do świata i wyobraźni
twórczej, przywoływanej z abstrakcji przestrzennej… Ostatni list majowy
z Garajdołu ,jak mawiała o swoim mieście pieszczotliwie, trochę zatrwożył
mnie ,gdyż ujawnił i odsłonił jej osobowość na wskroś fizycznie a przecież
przedostatni , zresztą na tej samej papeterii list, doniósł że właśnie
powraca zza światów ,gdyż przeszła śmierć kliniczną… A „chodzenie o
kulach utrudnia kontakt z otoczeniem…Kiedy żegnamy poetów artystów i
ludzi którym opowiedzieliśmy pewne historie a oni zabierają je dalej poza
ten tunel, to tak jakby i nas trochę ubyło trochę- o tym nie trzeba
przekonywać…Odeszła poetka, pisarka, prozaik , pedagog
szkolny. Pozostawiając bardzo ciekawy dorobek po
sobie ,twórczy stan i nagły merytorycznie, z którym będą się musieli
borykać krytycy i znawcy Literatury Polskiej. Twórczość ta” mieni się
klejnotami morza i ziemi, bytów widzialnych i niewidzialnych. Jej twórczy
trud opiera się głównie na grze wyobraźni. Kontury rzeczywistości ledwo
rysują się w morzu istnień niepodległych, powołanych do życia
umiejętnością kreowania obrazów…”-Tak pisze do wstępu tomu poezji Anna
Kajtochowa. Ten właśnie tom , jej ostatnią i nie jedyną zresztą książkę
miałem okazję i przyjemność ilustrować na okładce. Jeszcze w tym roku z
życzeniami Wielkanocnymi praca graficzna dotarła i uradowała poetkę. Z
radością mnie o tym powiadamiała…Nie bez kozery zatytułowałem swoją
grafikę :”Na dnie mórz pracują Anioły”-Zauważa to także krytyk w „słowie
wstęonym”. Bożena Budzińska popełniła kilkanaście książek. Są to nie tylko
tomiki poezji- ale opowiadania , kilka powieści ,I-szy tom sagi
metaforystycznej(obecnie pisała drugą część) Metaforyzm to kierunek w
Sztuce ,który narodził się głównie w plastyce i przeniknął dalej w inne
profesje jak np. poezja. Jest najbliższy realizmowi realnemu ,wiąże się
często z fantastyką. Wszystkie utwory napisane przez Bożenę wywodzą się z
ziemskich doznań wizji, wykraczających poza fizyczne
doświadczenia. Zauważamy to również w poezji autorki, w jej postrzeganiu
filozoficznym i socjologicznym otoczenia. Budzińska lubiła kontakty z
ludźmi ,obserwowała ich zachowania ich inteligencję i imaginacje
bytowe. Jeżeli idzie o poezję w dalszym ciągu, to jest twórczość
„treści”. Nie jest to poezja czystych impresji i efektów estetycznych z
czystą narracja i metaforyką. Prawdy rodzące się tutaj wychodzą z
intrawertyzmu w splotach indywiduum własnego. Być może Budzińska nie była
wystarczająco dobrym partnerem dla swych środowisk literackich, ale wierna
sobie doszczętnie. Jednakże wszystkie te twórcze wzmagania są delikatne
ubrane w przeźroczysty kostium ,otoczone zmysłową inteligencją i wiedzą.
Przezywano ją „Bretone” w listach BiBi- a to chyba dlatego , że kojarzyła
się z kostiumem Anglii, a nawet mitami brytyjskimi. Nic też dziwnego ,dużo
czytała z angielskiego , znała ten język doskonale. Ukończyła Uniwersytet
Gdański na wydz. polonistyki. Warsztat Budzińskiej nie budził żadnych
zastrzeżeń a krytyka którą uprawiała zawierała duże ładunki
spostrzegawczości i bystrości oraz wiedzę i terminy literacko-artystyczne.
Były to cenne wypracowania poparte dygresjami, eseje…na temat określonego
stanu rzeczy ,bo podparte elokwencja i stylem do poszczególnych odnośników
w literaturze. Nie lubiła: kiczu i populizmu, sprzeciwiała się jawnie
fałszowi i nietaktowi. A co tyczy się nie tylko poszczególnych autorów- ale
i czasopism literackich. Nie lubiła oszustwa i cynizmu. Kiedyś w liście mi
napisała , że „w Grajdole mam tylko jednego wroga- babę p. A.N. i nie
muszę znać jej cynizmu i hipokryzji…”- .Bibi nie miała praktycznie
wrogów ,doświadczona przez chorobę wrodzoną nigdzie nie uczestniczyła, nie
bywała. Raz pamiętam przyjechała z młodzieżą do Brzegu na NAJAZD POETÓW.
Później musiała bytować w domu o kulach. A gdyby tak z góry spojrzeć na
poezję Budzińskiej to przed oczami rozciągnie się oceaniczna przestrzeń, a
przede wszystkim ta głębinna, „gdzie pod tą arkadyjską powierzchnią toczy
się potężna walka pierwotnych żywiołów, nawzajem zwalczających się…”-Tak
pisał wybitny krytyk .Zaiste to proza: impresyjna, oniryczna ,nawet
halucynacyjna stykająca się z konstruktywnym wizjonerstwem na światy. Jest
to swego rodzaju „traktat literacki” łamiący pewne zasady i kody przy
konstruowaniu rzeczywistości literackiej ,jest to Traktat o tworzeniu
filozofii, nawet teorii słowa w literaturze. Ignoruje autorka w swych
dziełach ustalone kody narracyjne spopularyzowane przez awangardę.
Wielostronne widzenie tej autorki to dar i używanie wyobraźni i wrażliwości
jako materiału używki halucynogennej ,patrząc świeżo na otoczenie ludzi
przeróżnych warstw. Odeszła postać ważna w Literaturze Polskiej, o czym
na pewno będzie się mówić…Odeszła osoba doświadczona bólem i samotnością
ale i doświadczona niezależnością artystyczna. Przyjrzyjmy się jej, odeszła
postać kreacyjna i kreatywna nie pozbawiona talentu, który jej stawiał
barierę. Cześć fantastycznej Pamięci Twórcy Niezwykłemu , odrębnemu i
niezależnemu .Niech Anioł prowadzi ją w tunel ,gdzie czeka ojciec.
Zbigniew Ikona-Kresowaty
Ostatni list Bożeny Budzińskiej do Zbyszka Kresowatego
Grajdoł, 24.05.2005 r.
Drogi Zbyszku- Ikono!
Dziękuję za imponujący list, na podobny wysiłek jeszcze mnie nie stać
(jednorazowy),choć powstaje moja nowa powieść (zdanie po zdaniu).Chętnie
się z Tobą zobaczę, zwłaszcza że wiem, jaki to wysiłek dla osoby
schorowanej odbyć podróż tak daleką i to pewnie na czterech kółkach! To
krzywe pisanie wynika z tego, że piszę leżąc. Przyzwyczaiłam się i tak
powstało w ciągu minionych lat parę powieści. Smuci mnie tylko to, że nikt
ich nie przeczyta do końca świata. Nie jestem nikim znanym z czego innego
niż pisanie, a teraz trzeba być nawet więcej niż kardynałem, żeby
zauważono. Nie przychodzi do Ciebie (w noce bezsenne) Marianna? O mnie
pamięta tylko zmarły 16 lat temu ojciec. Czeka na mnie w tunelu. Możesz
nie wierzyć, ale gdy uczyłam się chodzić o kulach, przyszedł w nocy i kazał
mi iść o własnych siłach. Podziałało! Jeśli teraz pomyślę o Mariannie, to
jestem pewna , że złości się na tych wszystkich, którzy dopisują się do
Jej Dzieła. Tak się nie robi! Hieny…Może tak jest zawsze gdy ktoś
odchodzi? Czekam na Twoje wywiado-rozmowy w książce tak jak i Ty-z
tęsknotą. Dowiem się wielu rzeczy , o których nie wiedziałam. Zawsze z
wywiadów się czegoś dowiaduję, co mnie dziwi albo smuci. Jakichś prawd o
Sztuce. Muszę zacząć wychodzić z domu, po to człowiek ma nogi. Trzymaj za
mnie, bo schody są okropne! One mnie jeszcze zatrzymują. Poprzednio-to nie
pierwsze takie zasłabnięcie-trwało to wychodzenie 2 miesiące! Odczuwam już
symptomy choroby więziennej, a jednocześnie boję się świata ludzi wolnych!
Czy jeszcze zachowam się w miarę normalnie w sklepie czy w restauracji. A z
tą dietą uważaj! Ja też jadłam tylko serek homogenizowany i owoce, aż
dostałam takiej anemii, że jeszcze podobnej w szpitalu nie mieli-3%
hemoglobiny! Co prawda w Oświęcimiu badań nie robili ,ale w lutym, marcu
tak właśnie wyglądałam. Możesz nie wierzyć, ale jeszcze dziś skóra wisi na
mnie jak na psie. O ciuchach nie mówię. Na szczęście koleżanka przynosi mi
to i owo.
Pozdrawiam serdecznie: Wielka
Buźka!
-Bibi