Cyprian Kamil Norwid - portret wykonany przez Zbigniewa Kresowatego

TWÓRSTWO PLASTYCZNE I AGUA FORTI – CYPRIANA KAMILA NORWIDA

 „Twórców i autorów sądzą ich dzieła”

C.K. Norwid     

Wypowiadał i zapisał te słowa, być może nie wiedział, że powie też o sobie. Dziś wiemy, że tak! – Cyprian Kamil Norwid jest wciąż odkrywany i poznawany na nowo, ponieważ ruch wolnościowy, zwłaszcza po roku 1981 w Polsce, nabierał fundamentalnego znaczenia, skrystalizował się, również w pojęciowości twórców iż uważają oni, że nie ma potrzeby dziś tworzyć sztuki zaangażowanej, inny jest nasz czas. Jednak zdominowany jest przez politykę(?)…          

      Cyprian (ur. 1821) to imię przybrane przy bierzmowaniu – właściwie Cyprian Ksawery Gerard Walenty Norwid herbu Topór ( ”siódma woda po kisielu” ze strony babki Ludwiki Zdzieborskiej z drugiej linii rodziny Sobieskich) – Jak wiemy wybitny emigracyjny, polski poeta, prozaik, dramatopisarz, eseista, parał się malarstwem, rysunkiem, grafiką, był rytownikiem i rzeźbiarzem i filozofem, który zaistniał głównie w środowisku emigracji wieloma dziełami. Dziś są one bardzo rozproszone. Po czasie ekspansji SOLIDARNOŚCI w XX w na szczęście  powracają echa tej wspaniałej twórczości w różnej formie.  Jako pokłosie powstaje także Album rycin i rysunków Cypriana Kamila Norwida.

       To wspaniale, że i na śpiewanie poezji Norwida przyszedł czas w Polsce w latach 80-tych XX wieku, m. innymi rozpoczął ten cykl Czesław Niemen własnymi  kompozycjami muzycznymi z poezją C.K. Norwida: „Rapsod Żałobny Bema Pamięci” „Moja Ojczyzna”, „Pielgrzym”, „Daj mi wstążkę błękitną”, „Italiam italiam” –  Później wiersze Norwida śpiewała Wanda Warska, a także Przemysław Gintrowski  w okresie dobijania się „Solidarności”, inni jak:  Kapela De – Press, Budka Suflera… Zabiegi te nie znalazły początkowo uznania wśród elit oraz władz prokomunistycznych Kultury i Sztuki ówczesnych mediów… Póki co wtedy nie dopuszczano tych utworów na Festiwale Piosenki, etc.

      – Na pewno rok 1981 ten czas walki był wielkim zrywem, przyniósł kolejne burze oraz nietypowe pogody społeczne. Pomyśleć – gdyby Norwid wtedy żył z pewnością płakałby nad tym „ szczęściem” i w dwójnasób nad rozterkami bardzo by ubolewał… Abstrahując od czasów współczesnych dobrze wiemy, że pozostała wspaniała spuścizna twórcza, która nas uczy, po twórcach poetach, którzy egzystowali w czasach zaborów i po zaborach, zwłaszcza na emigracji. Notabene obecnie wiele się zmienia w Polskiej Kulturze i Sztuce. Doświadczamy non – stop różnych zawirowań, być może to tylko  burzliwe współzawodnictwo artystyczne? – Dziś w kraju naszym wyzwolonym brak kryteriów do oceny sztuki, zwłaszcza tej nowej awangardowej, na nowo obudził się czas kłótni i swarów na niwie pojęć społecznych, króluje wciąż pytanie, ścieranie się racji i współistotne pytanie – komu przypisać najwięcej zasług?

      Po lekturze twórczości poetyckiej Cypriana Kamila Norwida, celem przejścia i dobrego zrozumienia Jego twórczości plastycznej,pragnę państwu uzmysłowić i przypomnieć   pojęciowo o wszech talentach poety. Był nie tylko poetą dramaturgiem, ale i malarzem, rysownikiem i grafikiem. Wiemy, że uprawiał, jakby równolegle z poezją i dramatem malarstwo i grafikę rytniczą, głównie na emigracji. W roku 1807 Polska, zmęczona i zniszczona mentalnie i duchowo zaborami, uzyskała jedynie namiastkę niepodległości w formie nowoutworzonego Księstwa Warszawskiego. W 1815 roku przekształcono je w niesuwerenne Królestwo Polskie, formalnie związane tak zwaną Unią personalną z Rosją. Rosja zajęła tym samym 82% terytorium Rzeczypospolitej w granicach z 1772r.  Natomiast opozycja, do której należał Norwid, dobrze wiedziała co może w efekcie nastąpić.  Po­eta Cyprian Kamil Norwid także miał kon­tak­ty ze śro­do­wi­skiem spi­skow­ców war­szaw­skich m.in. Gu­sta­wem Eh­ren­ber­giem i Ka­ro­lem Le­vit­to­ux. Natomiast, gdy w czerw­cu1839 roku do­biegł koń­ca pro­ces tzw. Świę­to­krzy­żow­ców, Nor­wid w nocy wy­biegł na uli­cę, by cho­ciaż swą obec­no­ścią sym­bo­licz­nie „za­słać po­że­gna­nie” wy­wo­żo­nym na Sybir ki­bit­ka­mi ska­za­ńcom. Robił szkice i rysunki, ukazując grozę wywózek i prześladowań oraz ówczesny teror… Wykonał szereg sztychów sytuacyjnych i portretów zesłańców, pośród których widział swoich szkolnych kolegów, jako naoczny świadek tej nocy.

Niebawem po całej akcji podjął autonomiczną decyzję, jak wcześniej inni poeci uczynili, o wyjeździe na emigrację do Europy. Tak też uczynił – jechał na emigrację do Paryża przez Berlin, gdzie zbawił ok/ 2 lata, z całym bagażem doświadczeń i zapamiętanych obrazów z wywózek i zesłańczych prześladowań w Warszawie.

         Otóż zaznajomiłem się ponownie z poezją C.K. Norwida, ale wiedząc o Jego działaniach tzw. ubocznych, zaintrygowany sztuką malarstwa poety, pragnę nakreślić obraz artysty nieustraszonego, nie tylko dramatopisarza, ale rysownika i grafika oraz rzeźbiarza – Cyprian Kamil Norwid był osobą bardzo energiczną, czytamy to z twórczości poetyckiej i noty biograficznej poety, na różne sposoby, zwłaszcza na emigracji, dawał o sobie znać, miał bardzo pobudzoną intuicję twórczą, wiedział jakie mogą być skutki kolejnego zaboru Polski, gdzie Caryca porwała Króla Stasia do Rosji. Uważam, że Norwid był postacią wielką i pozostał takim polskim DNA. Jest sumieniem i świadkiem naocznym, jest ikoną pośród artystów emigracyjnych okresu Romantyzmu, mimo twórczości Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego, Zygmunta Krasińskiego, sam znajduje się w czwórce ważnych postaci działających w Paryżu twórczo.  Swoim malarstwem, rysunkiem władał bardzo oryginalnie, tworząc jeszcze w Polsce swego rodzaju „Zapiśnik” – rytnik sytuacyjny czasu biedy i teroru, będąc w mekce Sztuki i Kultury Europy w Paryżu przypominał…

Patrząc z perspektywy czasu odległego na rysunki i ryciny Cypriana, w oczy rzuca się atmosfera: szarość postaci, nastrój krzywych twarzy, dyskusje,  zawieszony między uchwyconymi nagle, wplecionymi tu i ówdzie w drugoplanowe potworki(?)… Myślę, że po prostu wystarczy popatrzeć dobrze w oczy artysty C.K. Norwida na autoportretach – można wtedy, przy odrobinie wyobraźni, zrozumieć co wówczas myślał twórca i myśliciel, bo przecież oczy i twarz zawsze wiele nam mówią… Jego postawa była bardzo zdecydowana, charakter uporczywy, dlatego na wskroś twórczy. Norwid zrobił wiele autoportretów, a gdy portretował inne osoby, nawet kobiety, również dostrzegał w nich w powabie buńczuczność, jego portrety i rysunki były natychmiastowo  rozpoznawalne, wpisywał w twarze portretowane grymas niepokoju oraz charakter i czas tamtej chwili, zachowując oczywiście artystyczny dystans. Trzeba przyznać, że znał się na sztuce rysunku i grafice, na koncepcji sztuki, na kompozycji…

      Oto reprodukcje rycin i rysunków różnych, w tym wspomnianych tu autoportretów, prac graficznych, choć nie oddają one w pełni czynu i zasobu dokonań malarskich, jednak bardzo dużo mówią – oczywiście niewiele tego zostało. Sztychy rytnicze i rysunki są wykonane, powiedziałbym, furiatywną i zdecydowaną kreską, bo taki On sam miał charakter… Jak spojrzeć na poszczególne rysunki można dostrzec także drugoplanowo zawartości tematycznej rodem wprost z ówczesnej upiornej Polski. Czasem te upiory pomieszczał na pierwszym planie, jak w znanym drzeworycie – obrazuje on taniec i groteskę ze śmiercią. Widzimy u Norwida nawiązanie dość częste do niezbyt ciekawej egzystencji. Mimo to prace rysunki i ryciny są bardzo sugestywne pojemne i piękne. Widzimy także na innych rysunkach i rycinach sekwencje z sacrum, nie tylko dlatego, że jest pokazany krzyż, ale pokazany bywa Chrystus w cierniach, jako cierpienie narodu stricte chrześcijańskiego, widzimy w tytule „Altus” jak postać z krzyżem na plecach, na klęczkach, czołga się do stóp prosząc o zmiłowanie dla Polski u samego Zbawiciela – To bardzo wymowna scena z nadbudową secesyjną. Poeta rysownik i grafik, na emigracji, często malował Chrystusa ukoronowanego, ze zmęczoną zatroskaną i zmordowaną  twarzą – A wszystko przez profil własnego cierpienia – To przecież Polska cierpiąca! – krzyczy, blaga ale Boga…  W twórczości literackiej Cypriana Kamila Norwida odnajdujemy sekwencje sacrum, działania plastyczne odgrywają dla Niego bardzo ważną rolę, nie tylko uzupełniającą do literatury i filozofii, ale funkcjonują także osobno, natomiast wtedy ukazywały kondycję Ojczyzny. Te obrazy Go prześladowały – musiał je sobie odbierać i pokazywać w świetle dziennym. Jego styl, (choć często niezbyt  wycieniowany) kojarzy mi się z twórczością Grotgera, to jest ten sam mianownik, ryciny dopowiadają tamtej dynamiki i przeróżnych chwil frustracji, a tym samym potęgują Ducha poezji Cypriana Kamila Norwida.

      Jednakże na rysunkach widać podskórnie mapę cieni, widać jakby mary, a nawet omamy prześladowcze – to taniec żalu, czyli walki cienia i światła, choć tylko ledwo dotykany wciąż trwa… Prace te miały i mają, bez wątpienia, także walory estetyczne, jako odrębna sztuka. Norwid, który wyjechał ze swoim talentem, jeszcze przed okresem  „młodopolskim”, którego awangardę był przewidział w sztuce polskiej. Powiedzieć można, że stał się takim medium, żeby  równolegle z poezją i dramatem oraz zapleczem plastycznym tropić i pokazywać z autopsji pragnienie wolności…

        Cyprian Kamil Norwid jako człowiek bardzo energiczny, co bije z Jego różnych dzieł w tym z poezji, miał zmysłowość obserwatora, dokonywał aktów rejestracji życia i jego zachowań… Wiele rzeczy plastycznych powstawało pod miękkim ołówkiem, węglem oraz dziergane było impulsywnie piórkiem i inkaustem. Czynnie uczestniczył w życiu kulturalnym emigracji. Emanował talentem recytatorskim poezji, nie tylko własnych dzieł, takich jak „Odyseja”,( przekład), ale i recytował dzieła Adama Mickiewicza  weźmynp. „Pieśń Wajdeloty” i poezji Juliusza  Słowackiego oraz innych uczestniczących poetów, chadzał na Koncerty Chopina. Byłzapraszany do różnych środowisk polskich, gdzie recytował i wygłaszał oratoria okazyjne, w takich miejscach urządzał małe wystawy swoich prac plastycznych, mówiąc z tej okazji o cierpiącej Polsce, co wywoływało wspaniałe, budujące pojęcie patriotyzmu i podnosiło walory tej twórczości…

 Jest obecnie wiadomo: powstały przygotowania ekspertów do wydania prac plastycznych poety w formie Albumu. Zebrane wcześniej, rozproszone rysunki i grafiki, a także obrazy i akwarele, obecnie przechodzą swoiste badania naukowe i konserwacje, głównie w Muzeum Narodowym w Krakowie. Znajdowały się m. innymi w rękach rodzin będących na emigracji: Czartoryskich, Potockich i Lubomirskich. Te uratowane przejęte prace poety i malarza są obecnie weryfikowane, gdyż odcisnął się na nich „ząb czasu”, czasem pierwotnie nie użyto przez artystę wówczas dobrego papieru, ale przyznać należy, że tym samym dostały one ciekawej estetyki… Natomiast w przejętej kolekcji znalazło się kilkanaście falsyfikatów, które Norwidowi były przypisane. A był też autorem kilkunastu obrazów olejnych, z których do dziś przetrwały tylko cztery: Alegoryczne przedstawienie odrodzonej Polski pod nazwą Jutrznia, od grudnia 2007 znajduje się ten obraz w zbiorach Muzeum Książąt Lubomirskich we Wrocławiu. Inne obrazy olejne to: Orzeł, Kosynier...  Jest wiadomo, że Album z pracami norwidowymi na pewno będzie wydarzeniem w Polsce wolnej nie lada! – Oczywiście bardzo oczekuję na Album, jako człek o podobnych imaginacjach plastycznych, czekamy na ten czas kolejnej odnowy Cypriana Kamila Norwida. Wspomnieć trzeba , że eksperci zastanawiają się, gdzie i jak? nauczył się On akua forty i typowej grafiki, przecież to trzeba było zaplecza… prób, trzeba było zdobycia płyt miedzianych, prasy do odciskania rytów, etc., chodzenia po pracowniach innych artystów w Paryżu? – A może jak był w Nowym Jorku? – tam nieco sobie przyswoił? – lub w Szkole, do której był uczęszczał? – Wspomnijmy –  W roku 1868 C.K. Norwid starał się o przyjęcie do Société des Artistes, i został przyjęty, po okazaniu swoich prac plastycznych, w tym i bardzo ciekawych rysunków i portretów.  Z  powodu trudnych warunków, prawdopodobnie nie ukończył Societe des Artistes,  gdzie uczęszczał regularnie i  nieregularnie.

           Jak wiemy po­eta, z wielkimi talentami, Cyprian Kamil Norwid ocierał się czynnie o środowisko spiskowców już w Polsce. Wykonał szereg rysunków sytuacyjnych w Warszawie , jako naoczny świadek, etc. Spra­wy te ciągle były żywe w Jego pa­mię­ci wie­le lat póź­niej, jesz­cze bli­sko 10 lat, póź­niej w roku 1848, gdy już trwał na emigracji, zliczył Zygmuntowi Krasińskiemu pra­wie wszyst­kich ska­za­nych na ka­tor­gę lub zmar­łych w Cy­ta­de­li, z niektó­ry­mi cho­dził do szko­ły i innych których dobrze znał.  Zrobił ich portrety po wywózce na Syberię, namalował co najmniej dwa obrazy z pojmanymi i rozstrzeliwanymi spiskowcami.

Z Berlina, gdzie nawet jeździł konno w wolnych chwilach, po dwóch latach udał się już jakby na stałe do Paryża w 1842 r. z teką rysunków i szkiców, oraz garścią notatek nowych wierszy zaangażowanych, we Francji dołączył do grupy znanych i wybitnych przedstawicieli polskiej i międzynarodowej emigracji, którymi byli m. innymi wspomniany:  Zygmunt Krasiński, inni jak: Fryderyk Chopin, Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Adam Czartoryski, Georg Herweghen, Aleksander Hercen. Przyjęli Go z otwartym sercem, i ciepło, gdy ujrzeli jego teksty i rysunki.

       Okazało się później, że Jego zawód miłosny i brak środków do życia spowodowały, że Norwid  paradoksalnie szukał szczęścia w Nowym Jorku. Pytanie! – Jak się tam dostał?! – prawdopodobnie na statku. Mając niesamowite zdolności i bujny talent plastyczno malarski, próbował tutaj – mało skutecznie – utrzymywać się z rzeźby i rysunku portretowego. Nie powiodło mu się finansowo i egzystencjonalnie – To wielka bardzo ruchoma metropolia, gdzie wciąż przybywało dużo emigrantów, nie tylko z Europy, jak Włosi, ale i z Rosji oraz Izraela… Dlatego Cyprian zdegustowany sytuacją w 1854 postanowił wrócić już na dobre do Paryża. Zatem bardzo wiele prac plastycznych zostawił za sobą tam w Nowym Jorku, losy ich są nieznane i bardzo rozproszone. W  środowisku artystycznym emigracyjnym  kiedy już C.K. Norwid był znany, prowa­dził, (jak wcześniej w Warszawie zaczął) ama­tor­skie do­cie­ka­nia fi­lo­lo­gicz­ne w kwestii roz­wią­zywania pro­blemu kwa­dra­tu­ry koła, zatem ucho­dził często za po­stać dzi­wacz­ną, bu­dzą­cą cza­sa­mi li­tość. Do­pie­ro w ko­lej­nych latach uzna­nia i uwagi do­cze­ka­ła się kon­cep­cja po­ezji i formy rysunku opar­ta na pa­ra­bo­li, ko­rzy­sta­ją­cej ze szcze­gól­nej for­my iro­nii oraz tzw. pro­jekt „tra­ge­dii wy­so­kiej”.

Ciekawostka – Po powrocie  z Ameryki do Paryża wszedł w posiadanie kilku rysunków Leonarda da Vinci i Rafaela, nabytych w środowisku kolekcjonerów paryskich(?). Można się tylko domyślić, że będąc w USA, jednak zarobił „jakieś” pieniądze i wszedł w posiadanie tych dość drogich dzieł – Ryciny Leonarda musiał jednak sprzedać później we Paryżu, ponieważ Jego sytuacja materialna egzystencjonalnie stawała się coraz cięższa.  Jednak w Paryżu w wolnym czasie  hodował wiele kwiatów doniczkowych, siał kwiaty w paryskich ogrodach u znajomych. Pracował fizycznie w innych zawodach. Jego ulubioną rośliną była palma, która wyrosła mu szczególnie pięknie, którą dostał od żony przyjaciela Michaliny Zaleskiej za portret.

       Obecnie:  w Zakładzie Zbiorów Ikonograficznych Biblioteki Narodowej (ZZI BN) przechowywana jest znana akwaforta sygnowana Norwidem, przedstawiająca Ewę podającą Adamowi owoc figowca, dotąd niesłusznie uznawana za dzieło Cypriana Norwida. Rycina jest reprodukcją kompozycji Rafaela Santi z fresku Grzech pierworodny – drugiego z czterech malowideł ilustrujących historię Adama i Ewy dekorujących sklepienie drugiego przęsła Watykańskich Loggii. Być może ktoś dopisał nazwisko Norwida? –  nadając dziełu innej wartości np. kolekcjonerskiej?

– Okazuje się, że prace oryginalne Norwida dostarczają wciąż wielu kłopotów identyfikacyjnych i merytorycznych… I wiele jeszcze może się dziać! – Tutaj na przykład odbitka ryciny jest obcięta niemal po krawędzi ramki wyznaczającej kadr biblijnej sceny. Odcisk płyty jest niewidoczny, z pierwotnych napisów zachowały się zaś jedynie pseudo sygnatury. Po lewej stronie pod ramką umieszczone jest oznaczenie autora pierwowzoru: Raff. Urb. inv., po prawej oznaczenie rytownika: N.C. inc. Odbitka pochodzi z Archiwum Zenona Przesmyckiego, które trafiło do zbiorów Biblioteki Narodowej tuż po zakończeniu II wojny światowej. Najprawdopodobniej właśnie proweniencja stała się powodem znaczącej omyłki(?) w przeprowadzonej w roku 1986 przez dr Hannę Widacką atrybucji ryciny. Sugerując się pochodzeniem odbitki i monogramem rytownika, badaczka uznała akwafortę za pracę graficzną samego Norwida. Odbitkę zaś uznano za unikatowy egzemplarz dzieła. Część dzieł posiadła Izabella Czartoryska na emigracji i udostępniła Muzeum. Są to m. innymi dzieła tzw. alegoryczne, czasem o treści sakralnej takie tytuły jak: np. Nie było miejsca dla nich w gospodzie, czy Święty Józef Cieśla ,lub Wskrzeszenie św. Łazarza,  Scena alegoryczna z Piekła Dantego … Portrety twarzy przyjaciół są podpisane czasem jako postaci biblijne. Jest w tych pracach pasja, ruch oraz zamach plastyczny… Norwid miał dar kompozycji jak juz wspomniałem i wspaniałe pojęcie perspektywy…

       Bardzo wiele wynika z badań nad recepcją uratowanej plastyki Norwida – ewentualnych znaków kolekcjonerskich w Muzeum Narodowym w Krakowie, również informacji o proweniencji poszczególnych zachowanych egzemplarzy. Dlatego jest konieczne równoległe funkcjonowanie wielu oryginałów tej samej kompozycji, badania trwają. Otóż co najciekawsze – ma być wydany katalog prac graficznych rycin i malarstwa Cypriana Kamila Norwida, jako osobny projekt artystyczno plastyczny.

    Pamiętamy jak „Zmartwychwstaniec” ks. Jełowicki mówił o Norwidzie – “Geniusz” niedoceniony – I tak na pewno jest!

– Duch poety i artysty odzywa się po tylu latach regularnie.

W 1877 Cyprian Kamil Norwid został umieszczony w Zakładzie Przytułku św. Kazimierza – Ośrodek dla Ubogich Polskich Weteranów i Sierot w Paryżu, gdzie jak wiadomo oślepły i zniedołężniały spędził resztę życia pod opieką. Zmarł 23 maja 1883 roku w Paryżu.

              Nieprawdą jest, że po śmierci Cypriana Kamila Norwida, z pomieszczenia, w którym bytował, w Przytułku Ośrodku dla Ubogich Polskich Weteranów, jakoby opiekunki, siostry zakonne, wyrzuciły na śmietnik Jego rękopisy i rysunki oraz bibeloty. Otóż przejęli ten spadek, gdy Norwid już wyraźnie niedomagał, osoby ważne na emigracji. Część rzeczy, głównie rysunki i grafikony przejęła głównie Rodzina Czartoryskich, której rękopisy i grafiki Norwid przypisał oraz Potoccy. Oczywiście byli tacy, którzy wcześniej mówili, że to poezje bezwartościowe, że najważniejszy jest tylko Mickiewicz i Słowacki, Krasiński, uznawali, że Norwid nie ma w niczym potwierdzonego dobrego pochodzenia inteligenckiego, że pisma Jego nie znajdą po przez to uznania. Norwid rzeczywiście charakteryzował się niezbyt wysoką kulturą i inteligencją osobistą, Jego ubogi żywot nie był wspierany przez żadnych bliskich (takich nie miał) – często naprzykrzał się opiekunkom Ośrodka dla Ubogich Weteranów Polskich, mogły częściowo Go tak potraktować, jednakże wiadomo, że nie został tak całkiem zapomniany przez emigrację Polonijną, raczej pozostałą Jego twórczość rozebrano na pamiątkę, był oryginalny…

– Takie wieści pozostawili w/w rody szlacheckie i właśnie oni te  resztki zachowali: rękopisy, rysunki oraz przechowali na później.

 Zbyszek Ikona – Kresowaty