Ponieważ jako autor pomieszczam sporą ilość portretów w swoich tekstach, bo jak uważam jest to dodatkowy odręczny dokument wykonany własną ręką: malowany nakreślony w przeróżne sposoby -wiem, że powinienem coś konkretnego o tych kreacjach, obrazach osób, powiedzieć i ustosunkować się… dlaczego wtrącam w tekst portret? – Po pierwsze po to, żeby nie zapożyczać z internetu fotografii, bo są zastrzeżone, po drugie wizerunek osoby zazwyczaj jest podobny, zatem bardziej ceniony(?), ponieważ ukazuje psyche osobowe bez względu na twarz; uśmiechniętą (choć tego mało) twarz krzywą, doświadczoną, czy na swój sposób zmęczoną, czasem z dużymi bruzdami, inaczej kreacyjną, etc. ,bo to twarze osób różnych wykonane w przeróżnych konfiguracjach, najczęściej do połowy sylwetki, dlatego nazwałem ten mój tekst „W PÓŁ DO PORTRETU” – w pół dlatego, że przynajmniej połowa danej osoby jest wiernie ukazana – reszta to czysto artystyczna sprawa i układ. Po drugie: powstaje pytanie: Czy od portretu należy odróżnić studium fizjonomiczne? (malowniczy wizerunek charakterystycznej postaci), w którym ukazuje się nie konkretną osobę, lecz określony typ ludzki, np. zakonnika, urodziwą małą dziewczynkę, melancholijnego starca, mężnego rycerza, szlachcica w fantazyjnym stroju, itp. (tzw. tronies). W tym chodzi także o uogólnione wizerunki danych profesji, przedstawienia różnych zawodów: uczony, literat, malarz znany lub mniej znany artysta, kupiec czy Żyd w kantorze, itp. te akurat nie muszą być portretami, jedynie obrazują scenę, są wtedy zaliczane do tematyki rodzajowej podobizn, po staremu konterfektu (fr. portrait; łac. protrahere mówi, że należy wydobyć na światło dzienne, wyjawiać, pokazać; contrafacere – naśladowanie – artystyczne wizerunku na różne sposoby; malarski, rzeźbiarski, graficzny, rysunkowy, konkretnej osoby lub grupy osób, ukazać fizjonomie zewnętrzne oraz podobieństwa, niekiedy cechy charakteru, wręcz psyche portretowanych osób lub zwierząt domowych tzw. pupilów.
Trzeba tutaj wiedzieć, że portret ma swoją historię i przeznaczenie. Otóż najstarsze znane portrety, jeżeli wziąć pod uwagę rzeźbę i płaskorzeźbę, powstały w starożytnym Egipcie i Mezopotamii już w okresie Średniego i Nowego Państwa Egiptu. Zaczęły wtedy powstawać portrety psychologizowane, głównie z atrybutami postaci z korektą postawy i twarzy z atrybutami ich działalności… W Grecji wpierw powstał portret rzeźbiarski i zaczął pojawiać się w IV w. p.n.e., rozwój swój osiągając w tzw. okresie hellenistycznym. Natomiast w czasach cesarstwa rzymskiego wykształcił się typ portretu oficjalnego, często idealizowanego, wtedy też powstały liczne portrety malarskie, które były pokazywane wpierw w kościele jako ikony, później wizerunki i obrazy z sacrum, już w epoce baroku, wyszły one z kościołów do zamożnych ludzi. Natomiast w średniowieczu portret miał niewielkie znaczenie i często występował jako uzupełnienie wspomnianych scen religijnych, także w ikonach, bez uwagi na podobieństwo… Juz wtedy każdy Dwór miał swoich portrecistów, ich zadaniem było portretować wszystkich ważnych oficjeli. Natomiast pierwsze indywidualne portrety pojawiły się w XIV w. Nota bene w następnym stuleciu w Niderlandach wysoki poziom osiągnął portret realistyczny (taki z dokładnością fotograficzną) u J. van Eyck ’a, H. Memlinga czy Rubensa. A co ciekawe, że w tymże czasie we Włoszech powstaje moda na portrety profilowe. Jak widzimy w tamtych czasach rozwinął się portret na różne sposoby. Dziś po okresie AWANGARDY w portrecie stosuje się wszelką dowolność technik, nie ma reguł tworzenia portretu. Idzie o to, żeby jak najokazalej i najszerzej oraz treściwiej pokazać daną osobę, także abstrakcyjnie i w kolorze. Stosujemy dziś techniki dowolne począwszy od olejnego wizerunku po przez portret grafionem, grafitem, węglem lub pastelami, a najlepiej farbami olejnymi i temperami. Dziś, jak wspomniałem, wykonywane są portrety awangardowe z metafizycznymi rysami. Towarzyszą temu, lub są pomocne, opisy literackie poszczególnych postaci oraz ich zajęć i zawodów czy nawet zachowań… Dlatego tym bardziej takie portrety stają się ciekawsze i wolniejsze od reguł zupełnie oddzielne i oryginalne dla naszej epoki… Jest tutaj wtedy nieco zamazany lub skrzywiony wizerunek twarzy lub sylwetki celowo, ale skoro jest taki pożądany? – na pewno spełnia swoją rolę. Możemy sobie wyobrażać jak wyglądałby portret Picassa lub Dalego, lub innego kolorysty…
Jakikolwiek portret, jak należy pojmować, jest tworem niezwykle szerokim i dzieli się na wiele gatunków, dzieli się ze względu na różne zewnętrzne czynniki. W pierwszej kolejności wydzielamy kilka rodzajów portretów, ze względu na pozę głowy. I tak mamy, na przykład, portret frontalny (en face), profil, półprofil, portret z twarzą, zwróconą w bok, ćwierć – profil (tzw. perdu). Następnie, kolejną kategorię wydzielamy w zależności od ujęcia postaci. Popiersie każde, wizerunek głowy, półpostać, portret do kolan, portret całej postaci oraz portrety siedzące, leżące lub konne, a nawet zwierzęce. Dzielimy portrety w zależności od ilości osób. W tej kategorii mamy pojedynczy, podwójny, potrójny oraz grupowy. Istnieje rodzaj portretów z danej okoliczności, okolicznościowych, w zależności od powodu tworzenia. Tutaj wydzielamy obrazy ślubne, pośmiertne – trumienne, asystencyjne. Ostatnie bywają charakterystyczne dla fundatorów, usytuowanych przy ołtarzu. Inne to portrety religijne.
Wyodrębnić z kolei należy portrety w zależności od pozycji społecznej: władcy, artysty, uczonego, a także męski, żeński oraz dziecka lub całej rodziny. W tej kategorii znajduje się także portret rodzajowy, na przykład robotnik przy pracy. W końcu mamy ostatnią kategorię portretów, podzielonych ze względu na sposób tworzenia. Tutaj wyodrębniamy portrety imaginacyjne, idealne czyli te namalowane w duchu panującej mody: fikcyjny, przerysowany, pozującego, realistyczny (oddający prawdziwe cechy modela), historyzowany, idealizowany.
Wymieniając rodzaje portretów dziś nie przestrzegane są te w/w podziały – panuje zupełna dowolność – podział należy do krytyki. Artysta nie martwi sie rodzajem portretu – robi swoje pod dyktando danego modela. Otóż wiem nie tylko ja, że każda twarz to wizerunek charakteru osoby i psyche, człowieka. Najbardziej ukazuje to portret twarzy malowany lub popiersie rzeźbione, także w czasach starożytnych na wiele sposobów. Jest to przede wszystkim tzw. wyrys psyche danej postaci. Dzięki temu znamy wizerunki epickie przeróżnych osób; cesarzy i koryfeuszy z czasów kiedy nie funkcjonowała fotografia. Czasem mówi się powszechnie „to ładny portret”, „to udany portret”, albo „to tylko monidło”, „to bardzo nieudany portret” lub „bohomaz”, etc. Tak mówi się w rzeczywistości różnie o wizerunku osoby sportretowanej – dobrze lub źle. Dla jednego odbiorcy portret udany może być nieudanym, dla drugich nieudany może być udany.
Ja osobiście nigdy nie zamierzałem zostać portrecistą, jednak życie napisało swój scenariusz po szkole. Tutaj „macie wykonywać to co nakazujemy, a po szkole będziecie stosować własne racje” – Osobiście wykonałem niezliczoną ilość portretów osobom; napotkanym, poznanym, znanym i takim z którymi miałem poważną styczność w obcowaniu artystycznym… Były to twarze przeróżne z rozmaitym wyrazem: twarz krzywa, piękna, z grymasem zachwytu lub poniżenia… Dziś z własnego ciekawego życia wieloletniego doświadczenia artystycznego wiem, że najbardziej udanych portretów żądają kobiety. Kobieta ma w naturze podobanie się i prezentację jak najszerszego spektrum własnych wdzięków ku nieoczekiwanej chwili, nie tylko przed całym rodem męskim, ale i kobiecym stanem. Dużo by tu prawić dygresji, mnożyć regułek, etc. Jedno jest pewne, w naszych bardzo ciekawych czasach zaistniała moda na portret, a nawet stał się on dość popularnym. Obserwuję to sam na swoim polu działania. Najlepszym tłumaczeniem jest zwłaszcza to, że dominuje chęć posiadania własnego portretu w domu. Kiedy odwiedza się moją pracownie plastyczną, przechodzi się przez hol schodami na piętro, gdzie wzdłuż wyeksponowane są różne portrety, znanych i mniej znanych osób charakterystycznych wizerunków, niektóre tzw. psychodeliczne z atrybutami im przynależnymi, inne jak mówią odwiedzający są tzw. „krejzi” z domalowanymi nakryciami głowy lub fryzurami. Portrety malowane pastelami czy farbami olejnymi to z rzeczy samej oczywiście inna kreacja osoby niż powiększone foto. Niektórzy chętni do portretu chcą go, ale śpieszą się i pozostawiają swoje foto z Dyplomu, inne fotki z portfela do tzw. „zgapienia”, bo czas ich goni i nie mogą nijak usiąść do pozowania, ale chcieliby – Oczywiście bywam wtedy w niezłym zakłopotaniu, bo przecież do portretu staje się do portretu na co najmniej 2 godziny, zależy czy to ma być pastel czy olej? – Nie każdy sobie zdaje z tego sprawę, kiedy tłumaczę o co chodzi w portrecie nie bywa to zbyt zrozumiałe. A to szersze pojęcie, możemy stworzyć portret osobowy poety czy innej profesji twórcy literacki. Takim jest np. popełniony esej o jego twórczości z domieszką jego charakteru, możemy o kimś napisać monografię, to będzie także portret. Przekonałem się, że najlepsze portrety powstają ludziom poznanym osobiście, z którymi się obcuje jakiś czas, może być to osoba z innej epoki, o której się czytało i rozmawiało w środowisku, wtedy nie jest to wyrys czy malunek, ale opis zewnętrzno – wewnętrzny, czasem metafizyczny… Jednakże dochodzę do jednej konkluzji, że każda twarz człowieka, popiersie, pomnik to osobna opowieść, to księga charakteru… W XXI wieku szukam także wyrazu dla współczesnego portretu. Portret trwa od lat i może być lustrem dla każdego człowieka.
Portret można nawet wykonać dla zwierzęcia, zwłaszcza domowego pupila. Możemy sportretować zjawę lub postać ze snu, lub w transie metafizycznym jak Witkacy, lub z opowieści kogoś kto kontaktuje się z naszą psyche. Chrystus Miłosierny odwiedził siostrę Faustynę, został namalowany w/g Jej przekazu przez Stykę, a później jako kopia Styki powtórzona przez profesora i wykładowcę na ASP w Krakowie Jana Chrząszcza (nieżyjącego obecnie wybitnego artystę) i umieszczony jako duży obraz na ołtarzu w Bazylice Miłosierdzia w Łagiewnikach pod Krakowem, wykonany przez autorytety stał się wiarygodny i prawdziwy(?). Portrety widujemy wszędzie nie tylko w muzeach, ale na wystawach, w zbiorach prywatnych, w domach, instytucjach kulturalnych. Portret to nasza historia, która otacza nasze życie i patrzy na nas jakby zza zasłony czasu.
Jeszcze raz poczynię dygresję: jakże bylibyśmy ubodzy i w niewiedzy, gdyby nie malowano kiedyś osób i ich otoczenia osobowego, gdyby nie rzeźbiono ich twarzy. Pewnie nic szczególnego nie oznajmiam jedynie uzmysławiam to, żeby sobie rzetelnie zdać sprawę z tego faktu.
Portrety dziś są bardziej czytelne, choć abstrakcyjne i w formie metafizyczne i tu jest pewien paradoks – chociaż zawierają więcej śmiałości zarówno w stylu pojęciowym jak i wykonaniu… myślę że dlatego właśnie są bardziej oczekiwane skoro historia malarstwa nadała nam mistrzów Picassa, Dalego, Hallsa , innych przez ich pryzmat postrzegamy postać człowieka na wskroś współczesnego i takim go malujemy…
Portretowałem w różny sposób, bo zawsze mam przy sobie szkicownik i miękki ołówek. Tak było ze światowej sławy skrzypkiem Kenedym w Krakowie, kiedy siedział w kawiarni na rynku przy dużej witrynie, podszedłem i wystarczyło kilka kresek, żebym go miał uchwyconego „na gorąco” – po chwili zniknął. Oczywiście było też tak, że łapałem postaci nieznane na żywo, ciekawe charakterystyczne, jakby z innej epoki(?), siedzące koło mnie np. na którymś z pierwszych Festiwali Piosenki Polskiej w Opolu, oczy moje złapały wizerunek Agnieszki Osieckiej, powstał szkic, tak było z Niemenem i kilkoma innymi… Portrety powstawały z okazji tzw. „rozmów artystycznych” ( 76 spotkań) do moich trzech książek. Powstawało PORTRETOWISKO, album plastyczno literacki, gdyż uzbierało się multum wizerunków. Natomiast zaimek „wisko” znaczy coś więcej, jakby bardziej ogarnia przedsięwzięcie w multi grupę na przestrzeni 35 lat . Pomieściłem tu najciekawsze twarze w/g mnie. (320 stron w A-4 na papierze kredowym). Przecież większość tych osób znam – inne poznałem…
Wiele osób portretowanych inaczej już odeszło na „wieczne wrzosowiska” – Otóż kiedy robiłem wywiad – rozmowę z pisarzem Julianem Stryjkowskim szkicowałem go długopisem, i tu ciekawostka: o ten portrecik upomniała się synowa pisarza, gdy syn pana Julina zmarł ona porządkowała całe archiwum. Ten rysunek był także dokumentem pomieszczonym właśnie w mej książce. Będąc z wizytą, w tym samym celu u pani Kiry Gałczyńskiej także rysowałem, czy u Ernesta Bryll, albo u Wojciecha Siemiona, czy Józka Barana, uchwyciłem Adasia Ziemianina dorysowując mu na głowie jabłko, prof. Michała Łesiowa, prof. Henryka Mikołaja Góreckiego w Zakopanem „U Sabały” na Krupówkach, nie wspominając o Mariannie Bocian – jej twarz spracowana ciągle mi majaczy z długą lufką… rysowałem szkicowałem – sporządzałem tym sposobem jakby dodatkowy dokument(?).
– Portretuję do dziś – to już taka moja przypadłość, portretuję wciąż dla czasopism różnych „Okolica Poetów”, „Migotania”… OP prowadził Jurek Szatkowski przyjaciel Steda i Bruno Milczewskiego, Żernickiego… Tak! – Im wszystkim także trzeba było wykonać portrety psychodeliczne wizerunki współczesne – wiemy jak żyli i gdzie sie obracali… A jest tak, że czasem trzeba poczuć temat o danej postaci, pojąć opowieść o niej, zwłaszcza postaci z innej epoki, wtedy należy jakby „dopisać”, czyli domalować współcześnie pewne rysy np. Nerona musiałem zrobić jako krwawego cesarza, namalować w/g epoki z zachowanego popiersia białego tamtej epoki, należało uwzględnić jego potworność i katastrofizm, wtedy portret wyszedł zjawiskowo, czego nie można było zrobić w czasach epickich z wiadomych powodów.
Jeszcze jedna dygresja: Ezop sportretowany z czasów epicko starożytnych, jako artysta bajko – opowiadacz został wygnany z miasta daleko za krzewienie swoich niecenzurowanych opowieści jako bajek, (inne zapisy mówią o śmierci) które w treściach zawierały negatywy o władcach np. o Neronie, może nawet głównie o nim najwięcej. Oczywiście bajki miały swój cel – wypaczały zewnętrznie wizerunek tamtych despotów, a ukazywały czyny… Ezop jakby kreślił ich obraz wewnętrzny, choć bajki były przedstawiane np. za pomocą groźnych zwierząt lub potworów. Po przez to Ezop wierzył odbiorcy i nie wątpił w intuicję swego słuchacza, żądnego wręcz riposty na cesarzu mordercy i despocie…
Zbyszek Ikona – Kresowaty