– spisane przy moim kamiennym stole w ogrodzie 1-go maja 2005 – go
praptasia kuzynko Dino
Zauro moja obsesjo wokół
krążąca osiemnasta w ogrodzie
dźwięcząca w krwistej zieleni igło
Jest cielne słońce przepełniony dzień
siedzę u stołu zmęczony już siestą
– istnieję bo ty jesteś nade mną –
Nie jestem stadną istotą choć gości
zawsze w sobie posiadam jak w Uhr
pośród piasków cisi w błogostanach
a tu coś dźwięcznie jak blaszka tnie
nie anioł i nie Okruta choć wiele razy
bywał z obietnicą pożądania duch
a teraz ta pradaktylica komarzyca
pod kłami nie mogę JUŻ wytrzymać
a apostołowie nie odchodzą od stołu
ze szpicbródkami oni są inni jakby
z Charlesa Simica
– a ta suka wciąż z igłą jak dzika lata
łapczywa jęczy wije się w tle promyka
prawem natury i ONA – Ot! chce dać sobie
w szyję coraz przebieglej zniża lot do szyi
i na długich cyrklowych nóżkach mierzy
jak znajoma pielęgniarka ze strzykawką
– ładna wysoka zgrabna ale jak spojrzeć
wampirzyca i to ta od czerwonych krasnali
– – – – – – – –