TAM czas połamał się na drzewie
po środku pól poświęconych stoi
jeszcze cichy ołtarz drzewo z popiołu
„dom ojca” – A z niego sen uchodzi
kominem za las skrzydło anioła
a w sieni pięknie psuje się mleko
Do późnej nocy na niebie barany
wełniane pośród wilków i ludzi
siermiężne świętych obcowanie
znak niemej niedźwiedzicy Nikt
tutaj nie odmawia nic- ani łąka
bocianowi – Alfa biegnie Omedze
Naturalnie dryfuje głusza i nic
się nie dzieje
– – – – – – – – – – – – – – –
A bywa
że coraz częściej
„bardzo mi tęskno” wszędzie – i do pól
Gdzieś Tam Wielki Biały Jeleń przeskakuje
ściernisko i dwie rzeki na raz i las pod tęczą
A mnie jest dumnie Dobry Panie i żal radosny
że chcę już do domu jak Onufry do wiosny
przechadzać się polami kiedy odbywa się
wczesnym rankiem poświęcenie pól i dalej
boso wzdłuż płotów drewnianych iść
Nigdy nie malowane olejną farbą stoją i patrzeć
jak krzyże nie scałowane w insygniach u furty
poproszą o grosik pozdrowienia – czekam Panie
żeby głowę położyć na białym brzuchu
z oczami Anioła prosi pies