Nie opóźniać spojrzenia, kolejny po książkach: „Być może wycinki stanu”, „W aorcie”, „Dom glosy i Abla” obszerny tom poetycki Zbigniewa Kresowategp, artysty malarza, grafika, im jak skądinąd mi wiadomo historyka Sztuki a także krytyka sztuki i ikonopisarza , jest opatrzony jego własnymi grafikami i rysunkami i stanowi próbę podsumowania w sobie wieloletniego dorobku twórcy o wszechstronnych zainteresowaniach. We wstępie do tej książki (130 ss.) Marianna Bocian słusznie porównuje zespolenie obrazu i słowa , charakterystyczne dla Kresowatego, z integracją twórczych dziedzin obecną w dziale Wiliama Blak’a. Głęboki mistyczny sens, uniwersalność przesłania oraz moralna ocena cywilizacji splatają się tu z potrzebą zobrazowania tego osądu piórem i piórkiem artysty. W kadrach podobnych do rysunku kreską , z konieczności uproszczonych , nasza pamięć utrwala fakty i sceny, a także marzenia w tym i te senne… Zadaniem poety jest ich słowne naszkicowanie oraz, czego inne dyscypliny ludzkiej działalności nie obejmują , pogłębienie. Obrazy zmieniają się szybko, choć czasami różnią się tylko punktem widzenia, ogląd rzeczy kojarzy się więc z techniką fantastycznej kroniki filmowej, skomponowanej według subiektywnych zasad , stopniowo odkrywanych przez czytelnika podczas poznawania świata poety. Potrzebę wtajemniczenia w obraz odczuwa się tu w podobny sposób jak w spotkaniu z wierszami Dariusza Tomasza Lebiody, barda pokolenia dzisiejszych czterdziestolatków (?). Twórców tych , rówieśników łączy konsekwentny bunt, dynamika stylu, emocjonalność i rytm wyznaczony przez częste anafory ( np. wiersz autora ksiązki :”Słyszę głos”, str.71 ). Uczucia nazwane w sposób bezpośredni – strach, miłość, tęsknota, nadzieja – przypisane są tutaj podmiotowi na stałe , gdyż jest on nie tylko bytem, ale i symbolem. Pamiętamy symboliczne postacie z wierszy Lebiody (np. niebieskiego chłopca ) lub jego prozy ( Chłopcy z cmentarza Świętej Trójcy ), które odejść ze swego miejsca jedynie w niebyt, gdyż własnej epoki nie można przekroczyć , przerosnąć. W naszej znikomości dane nam ją jedynie pojąć: ja okruch widzę obraz na ścianie stoję w oknie i ćwiczę ciekawość ( s. 82) Kresowaty rysuje w tym wierszu dramat przeznaczenia bez odrobiny optymizmu, właściwego choćby Zbigniewowi Herbertowi. Wiersz „Jestem wierny” to polemika ze sławnym „Przesłaniem pana Cogito”: ( a więc idę ) tam gdzie kupili mi miejsce na urodzenie jest tylko droga nieziemska pewność KTÓRA zawsze będzie przed i za nami trzeba tylko stopę na niej wyszkolić w kilku miejscach umysłem spojrzeniem ( s.83 ) Pozostała heroiczność w historii, mówi poeta, a współczesne pokolenia mogą o niej śpiewać lub zaklinać ją w obraz. Trudno , skoro nie można być Rolandem czy Hektorem (przykłady z Herberta na trwałość bohaterstwa w historii ludzkiej ), można być przecież Alkajosem. Tę rolę piewcy miłości Kresowaty przyjmuje z wdzięcznością od losu. Dobrze że człowieka na to uczucie jeszcze stać, powiada z czułością dedykując wiersze i rysunki swej Grażce. Ale kto przyjrzał się uważnie obrazowi :autoportretowi ślubnemu 73 według Wergiliusza , pozna wiele sekretów wyobraźni artysty, który nadaje w podtytule nazwę obrazowi „kicz”-(dopowiadając, że każdy portret ślubny jest kiczem). Na obrazie jest scena przedstawiającego odzianego w purpurową szatę centaura Nessosa oraz dosiadającą jego grzbietu zupełnie nagą zazdrośnicę Dejanirę. Uśmiechnięty ze szczęścia mitologiczny stwór zdaje się nie zauważyć czającej się za nimi, także wyłaniającej się z purpury alegorycznej Śmierci. W tle sceny obrazu również zauważamy inne symbole : wykrzywioną maskę błazeńską , wiatrak oraz nieskończony pochód ludzkich sylwetek na zwieńczoną krzyżem górę na horyzoncie , który to horyzont jest w czerwieniach ( Warto obejrzeć ten obraz „Autoportret ślubny ” w Galerii artysty ,choćby w internecie ). Wyobrażeniowa pojemność tego „kiczu”, jak autor nazwał swój obraz- portret (s.101 ), to materiał na wielostronicową dyskusję estetyczną. Nessos i Dejanira zostali przedstawieni według odmiennego wyczucia proporcji – Ona łączy prerafaelicką , nadmierną smukłość z drapieżną kobiecością, on zaś połową ciała , w barokowym wykręcie , jakby się kłania ,chociaż dawno już krwawi nie tylko wewnętrznie słania się trzymając lirę, symbol Erato. Nie ma więc tu mowy o żadnym jakimś neoklasycyźmie , a krwawe tonacje całości obrazu przywodzą raczej na myśl wysubtelniony ekspresjonizm. Nadto centaur jest spokrewniony z Pegazem, gdyż posiada na obrazie zaznaczone skrzydła. Na motywie miłosnym u Kresowatego ciąży zatem znak współczesnych , niespójnych i kapryśnych czasów. Pełne sprzeczności kochanie pozwala jednak podmiotowi sprawdzić się w człowieczeństwie, zdolności do współ-czuwania. Kochając, każdy może stać się także a n i o ł e m , opowiadając się po stronie dobra. Sentymentalna „anielska” wrażliwość , jak nazywał tę zdolność w „lirykach lazańskich ” Adam Mickiewicz, wymaga na pewno od kobiety zaufania do partnera. Mężczyzna przełomu wieków może tej idealnej istoty nie spotkać, doznając od świata rozczarowań i niemożności realizacji . Łzy kobiece bowiem są perłami wydobytymi z głębokiej wody którą przebywają w poszukiwaniu mężczyźni ( s. 103 ) Przewartościowanie tradycyjnych obrazów i ról obu płci, wymienianie się rodzajami zmysłowości – czego bardziej odkrywczego można dokonać w liryce miłosnej? Wszyscy pamiętamy mit o Afrodycie wyłaniającej się z morza, lecz u Zbigniewa Kresowatego bywa że daremnie poszukiwalibyśmy jego kontynuacji. Tu mężczyzna zrodzony w morzu, silny przybywa na życzenie kobiety. I tylko inny żywioł może jej go odebrać – biernego, bo pozbawionego łodzi i steru. Analogicznie funkcjonuje tu motyw domu. Od niepamiętnych czasów kobieta oczekiwała w czterech ścianach na swego ukochanego (Penelopa na brzegu wyspy, Walkiria w kręgu magicznych płomieni ), lecz w wierszu „Włosy kobiety) dzieje się inaczej. Najpierw widzimy mężczyznę osaczonego przez erotyczne marzenie : mężczyzna posiada duszę psa który pilnuje kiedy nadejdzie kobieta oczekiwana jako anioł ON z wielkimi skrzydłami (,żeby na nią położyć…) (s. 105) a potem dynamiczną , ruchliwą femme-fatale, będącą jedną wielką metonimią – włosami : włosy kobiety oblegają dom który on stworzył są zjawą i całym snem całym bukietem snu który przedostał się do wewnątrz i dotyka jego piersi i torsu rzeźbionego praca dnia (s. 105) Kobiece doznania , symultaniczne i pełne rozkoszy , wywołują tęsknotę za podobnym odczuwaniem. Niestety , męska czułość zamyka się w zmyśle wzroku : mężczyzna kładzie swą głowę wzrokiem na kobiecie (…) (s. 105) Czy dlatego panom nie wolno, jak głosi tytuł książki ,”opóźniać spojrzenia”? – Jeśli tak, to prawdziwe męskie poezjowanie powinno być pełne wrażeń wizualnych , dających się tutaj przełożyć na inne. zmysły – zbliżone wnioski można wyprowadzić z analizy wierszy innych liryków naszej epoki, np. Janusza Stycznia. W poezji Kresowatego konkluzje wskazują na zdumiewające zjawisko : pierwotność sztuki wobec rzeczywistości. Omówiona tu książka dowodzi ,że poeta swoją wrażliwość tworzy z dostępnych lub całkowicie nowych elementów panuje nad sobą w autokreacji. Pisze udany scenariusz swego bytowania w sztuce oraz w życiu prywatnym nie rozdzielając tych dziedzin, a raczej zacierając między nimi granice… Zdolność do podobnych działań zwie się metaworyzmem . Wszystko wskazuje na to ,że Zbigniew Kresowaty staje się – także interesującym procesom prac krytycznoliterackim – jednym z głównych przedstawicieli tego nurtu w swoim pokoleniu.
Bożena Budzińska (Gdańsk) Zbigniew Kresowaty, NIE OPÓŹNIAĆ SPOJRZENIA, Toruń – 2000 r, (s.130) Wydawnictwo WIT – GRAF, Nakład 1100 sztuk, I S BN – 83-901-367-8-9, Grafika i rysunki –autor książki.